Wystąpienie prezydenta Komorowskiego z okazji Święta 3 Maja to swoiste zwieńczenie akcji propagandowej Platformy Obywatelskiej

rys. Andrzej Krauze
rys. Andrzej Krauze

Wystąpienie prezydenta Bronisława Komorowskiego z okazji Święta 3 Maja to swoiste zwieńczenie akcji propagandowej Platformy Obywatelskiej, która od pewnego czasu oskarża partię Jarosława Kaczyńskiego o zdradę Polski i realizację interesów Rosjan, którym zależy na destabilizacji wewnętrznej naszego państwa.

Prezydent swoje wystąpienie ubrał w historyczny kostium, obsadzając krytyczną wobec rządzących opozycję w roli Targowiczan, którzy kierując się w swoim mniemaniu patriotycznymi pobudkami stali się synonimem narodowej zdrady.

Jego przyjaciel i produkt partii rządzącej, Janusz Palikot nie przebiera w słowach od dawna i forsuje tezę o współpracy PiS-u i Rosjan na szkodę Polski. Nazwisk pomniejszych "pudeł rezonansowych" nie ma sensu tu przywoływać.

Jeśli mnie pamięć nie myli, to podczas debaty sejmowej w styczniu zeszłego roku, na której omawiano raport MAK, pojawiła się ze strony obozu rządowego po raz pierwszy sugestia, że główna siła opozycyjna realizuje rosyjskie interesy i de facto postępuje według scenariusza napisanego na Kremlu.

Najpierw szeroki obóz władzy, wspierany przez główne media szantażował opozycję i wszystkich krytyków ogólnonarodową propagandą pojednania. Wykorzystanie szansy, jaką dawała katastrofa smoleńska do wielkiego pojednania między Rosją i Polską stało się celem ważniejszym niż rzetelne wyjaśnienie przyczyn tragedii.

Wszyscy - od Tomasza Turowskiego, przez przedstawicieli rządu, po "Gazetę Wyborczą" i TVN - zagrzewali do ocieplenia z reżymem płk. Władimira Putina i jego kolegów z KGB. Dawno w Polsce nie było oficjalnie tylu dawnych i obecnych oficerów tajnych służb rosyjskich witanych z taką pompą, jak za rządów PO.

"Zgoda, która buduje" stała się motywem przewodnim kampanii prezydenckiej kandydata Platformy Obywatelskiej.

Strategię rządową zdawał się wspierać w wymiarze międzynarodowym reset między Rosją i Stanami Zjednoczonymi, a w wymiarze ekumenicznym dążenia do pojednania między Kościołem katolickim i Rosyjską Cerkwią Prawosławną.

Patrząc na bilans wielkiej akcji "pojednanie" widzimy, że oprócz załatwienia spraw leżących w interesie Rosjan, jak otwarcie małego ruchu granicznego z Obwodem Kaliningradzkim, w którym Rosjanie rozmieszczają rakiety wycelowane w Polskę i obiekty NATO, rządowi, jego przybudówkom oraz jego prezydentowi nie udało się literalnie nic osiągnąć w dwóch istotnych dla nas kwestiach: Katynia i Smoleńska. Dla przyszłych pokoleń z tego okresu pozostaną tylko kompromitujące zdjęcia z oficjalnych spotkań, które nabierają rangi symbolu.

W tym kontekście, zmiana narracji obozu rządowego, w której PiS wspólnie z Rosjanami spiskuje przeciwko Polsce, której żywotne interesy uosabia jedynie słuszna partia, to żałosna groteska. Czy "ciemny lud" to kupi?

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych