Sławomir Cenckiewicz: dwa świadectwa na temat pisowni „sowiecki” a nie „radziecki

PAP
PAP

Artykuł Cezarego Gmyza w „Rzeczpospolitej” (www.rp.pl/artykul/153227,868828-Polityczna-poprawnosc-w-IPN-.html) o cenzorskich zapędach Andrzeja Brzozowskiego, redaktora naczelnego czasopisma IPN – „PAMIĘĆ.PRL”, który „chciał zakazać używania w publikacjach instytutu słowa »sowiecki«”, wywołał lawinę komentarzy internautów i – jak informują dobre duchy z Instytutu – spore poruszenie w IPN. Jedni się cieszą, że wreszcie niektóre sprawy zaczęły wychodzić na jaw i są pełni podziwu dla publicznego świadectwa dr. Barbary Polak, inni z kolei – skupieni wokół obecnego kierownictwa – głowią się jak zatuszować pierwsze rysy na wizerunku Instytutu. Ci ostatni, po długim weekendzie (9-dniowym), jak już Polska Urzędnicza wróci do pracy z zasłużonego wypoczynku na Krecie, w Egipcie, znad Bałtyku i z Mazur, przygotowują podobno medialną ofensywę, której zasadniczym celem jest obrona naczelnego „PAMIĘCI.PRL” i współautora podręcznika Ku współczesności. Dzieje najnowsze 1918-2006 w jednej osobie.

Dyrekcja Biura Edukacji Publicznej IPN ma też podobno zająć stanowisko w sprawie dylematu: „sowiecki” czy „radziecki”. Nie czekając na te wyjaśnienia warto już teraz przywołać dwa ważne teksty dotyczące tej kwestii: list znanego emigracyjnego historyka Zbigniewa Sebastiana Siemaszki do Jerzego Giedroycia opublikowany w „Zeszytach Historycznych” (zeszyt 99 z 1992 r., s. 237-238) oraz fragment książki Jacka Wegnera „Rzeczpospolita. Duma i wstyd” (Kraków 2011, s. 82-83).

 

1. Zbigniew S. Siemaszko:

„Wielce Szanowny Panie Redaktorze!

Jakiś czas temu wydawało się, że powstały możliwości nawiązania kon­taktu z krajowymi ośrodkami kulturalnymi. Usiłowałem te możliwości wyko­rzystać. Jednym z pierwszych kontaktów był mój udział w sympozjum na KUL-u w maju 1990 r., gdzie omówiłem sprawę życia religijnego wśród obywateli polskich w głębi Sowietów w latach 1939-1957. To moje opraco­wanie, wraz z innymi przedstawionymi na tym sympozjum, zostało wydane przez Katolicki Uniwersytet Lubelski kilka miesięcy temu, jako praca zbio­rowa pod redakcją ks. Edwarda Walewandra.

Po otrzymaniu egzemplarza autorskiego stwierdziłem, że w moim opra­cowaniu zamieniono bez mojej wiedzy skróty „ZSSR” i „ASSR” na „ZSRR” i „ASRR”, przymiotnik „sowiecki” na „radziecki”, oraz nazwy „Związek Sowiecki” i „Sowiety” na „Związek Radziecki”. Zmiany te wprowadzono zarówno w moim tekście, jak i w dokumentach przytoczonych w opracowaniu, takich jak na przykład depesze gen. Sikorskiego.

Warto przypomnieć, że terminologia „radziecka” została zainicjowana przez środowisko, na czele którego stali Marchlewski i Dzierżyński w 1919 r., a potem była używana przez Komunistyczną Partię Polski, „Nowe Widnokręgi” Wandy Wasilewskiej, Związek Patriotów Polskich, PZPR i PRL. Natomiast środowiska, w których ja się obracałem podczas swego życia (w okresie pobytu w Sowietach włącznie) używały terminologii „sowieckiej”. Ma się rozumieć Katolicki Uniwersytet Lubelski ma wszelkie prawo posłu­giwać się „radziecką” terminologią (czemu jedynie nieco się dziwię), nato­miast opierając się na zwyczajnych ogólnie przyjętych w kulturze zachodnio­europejskiej (z przedwojenną Polską włącznie), protestuję przeciwko wpro­wadzeniu terminologii „radzieckiej” w moich opracowaniach.

Redaktorzy kulowscy posunęli się jeszcze dalej. W cytowanej przeze mnie relacji prof. Kota, dotyczącej wypowiedzi wiceministra Wyszyńskiego w Kujbyszewie 2 czerwca 1942 r., gdzie Kot stwierdził w nawiasie, iż Wyszyń­ski wypowiadał się „(ironicznie)”, redaktorzy lubelscy dodali moje inicjały „(ironicznie – Z.S.S.)”. Widocznie doszli oni do wniosku, że ja, tak samo jak oni, koryguję cudze wypowiedzi (w tym wypadku prof. Kota).

Kiedy zdałem sobie sprawę z tych interwencji redakcyjnych, zwróciłem się do ks. Walewandra o wydanie krótkiej erraty, obejmującej zaledwie pięć haseł. Otrzymałem list odmowny, powołujący się na to, że „w redagowaniu tej zbiorowej pracy sprawą konieczną było ujednolicenie nazewnictwa”. Nie odpowiada to prawdzie, bo np. w opracowaniu dr Ciechanowskiego w tejże pracy zbiorowej pozostawiono zarówno przymiotnik „sowiecki” jak i nazwę „Związek Sowiecki”.

Natomiast, o ile chodzi o kulowskie poprawki w cytacie prof. Kota, ks. Walewander wyjaśnił: „Na str. 140, gdzie Pan wstawił dodatek „ironicznie”, uważaliśmy za stosowne podkreślić, że była to właśnie decyzja Autora”. Jak widać eksperci kulowscy nie pofatygowali się sprawdzić swoich błędnych wniosków, chociaż podałem skąd ten cytat pochodzi.

Z.S. SIEMASZKO”

 

2. Jacek Wegner:

[…] Stanisław Szober, zmarły w roku 1938, wdał rok przed śmiercią „Słownik ortograficzny. Jak mówić i pisać poprawnie”. Leksykon został w roku 1958 zmieniony i pt. „Słownik poprawnej polszczyzny”, z tym samym nazwiskiem Stanisława Szobera, wielokrotnie był wydawany. Wstępem opatrzył go Witold Doroszewski – ten sam, który wyrokował, że jeśli błąd językowy się rozpowszechnia, zyskuje tym samym rację bytu (dzisiaj ma wielu głośnych kontynuatorów) – ujawnił wprawdzie, że dopisano nowe hasła, określające zjawiska leksykalne nieznane w okresie międzywojennym, ale i tak było to nadużycie. Oto w prawdziwym, przedwojennym słowniku Szobera nie ma hasła „radziecki”, dlatego że w naszym języku literackim, poprawnym, brak przymiotnika od „rada”. Władcy Polski z nadania sowieckiego kazali nam używać słowa „radziecki”, zamiast „sowiecki”, nie bacząc, że tworzą brzydki, bo kojarzący się ze zdradą (jest tu zresztą coś na rzeczy) neologizm. Nie wolno było w Polsce i na Ukrainie publicznie w odniesieniu do ówczesnej Rosji posługiwać się określeniem „sowiecka”, podczas gdy w językach zachodnich nie tłumaczono owych rosyjskich „sowietów”, czyli „rad”, na własne języki, natomiast tworzono z tego słowa oficjalną nazwę państwa sowieckiego, to znaczy kraju rad: Union Sovietique, Soviet Union itp. Tymczasem w owym słowniku niby-poprawnej polszczyzny niby-Stanisława Szobera jest „radziecki”; na dodatek przytoczone są przykłady zastosowania „radziecki” w literaturze: u Jerzego Andrzejewskiego i Wojciecha Żukrowskiego. Pierwszy z wymienionych debiutował wprawdzie przed wojną, ale utworami niepodejmującymi w ogóle tematu Rosji (dopiero od roku 1945 zaczął się nim interesować ). Żukrowski zaś rozpoczął działalność pisarską w roku 1946. W każdym razie słownik Doroszewskiego wykorzystujący autorytet Szobera utrwalał określenie „Związek Radziecki”. I tak, dzisiaj zgoła humorystycznie, wyjaśnia, że to kraj „oparty na systemie rad delegatów ludu pracującego miast i wsi; z socjalistyczną organizacją władzy rad”. Kłopot, gdy trzeba było nazwać obywatela tego Kraju Rad; mówiono „obywatel radziecki”. A Mieczysław F. Rakowski – ostatni pierwszy sekretarz PZPR, którą pogrzebał w styczniu 1990 roku, od 1988 do sierpnia 1989 premier rządu, wieloletni redaktor naczelny „Polityki”, autor artykułów i książek publicystycznych oraz pamiętnika politycznego pisanego pod koniec życia – zadziwiał inwencją, pisał bowiem „rudzianin, a w liczbie mnogiej „radianie” lub „radzianie””.

Za inspirację do napisania tego tekstu dziękuje Józefowi Kowalskiemu.

CZYTAJ TAKŻE: Obecny prezes IPN walcząc o wybór i utrzymanie się na stanowisku założył pewną maskę. Niestety, to już chyba nie maska

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.