Ujrzałam obraz apokalipsy. "Ani jednej osy. Ani jednej pszczoły. Ani pszczołopodobnych. Nic. Nikogo"

Pijany szczęściem i nektarem niemrawy z przejedzenia trzmiel przenosił się z kwiatka na kwiatek. Czereśnia kwitła mi w tym roku wyjątkowo. Zawsze sypie kwiatami a potem cudownymi chrupkimi owocami o różanym połysku. Wiadrami.

Kiedy kwitnie, jej biała czasza aż buczy od pszczół, bzygów, muchówek, os, szerszeni.

Panowała jednak dziwna cisza. Z leżaka widziałam tylko tego pojedynczego trzmiela. Nagle dotarło do mnie - nie ma innych owadów. Ani jednej osy. Ani jednej pszczoły. Ani pszczołopodobnych. Nic. Nikogo. Mrówki, osiedlone od kilku lat na trawniku pod jodłą w chińskiej paterze z bambusa śmierdzącego czymś, czego nie dało się usunąć, też się wyniosły (wyginęły??).

Czy będą owoce? A co będzie za rok? A jabłka? A kto zapyla zboża?

Może Amerykanie coś wymyślą. Chińczycy już wypróbowali ręczne zapylanie. Nie zdaje egzaminu, pędzelek nie ma kłujki, docierającej z pyłkiem do dna słupka.

Może przestać udawać, że dziwne smugi sypane na niebie przez pikujące odrzutowce to kondensacja pary wodnej za samolotami rejsowymi?

Rozejrzyj się. Apokalipsa tak właśnie wygląda. Ciche kwiaty, zasnute trującym pyłem niebo.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.