Kos: "Nie wierzę w przypadkowe zabójstwo śp. gen. Marka Papały. To co mówi policja i prokuratura nie trzyma się ani logiki ani znanych faktów"

fot. PAP / G. Michałowski
fot. PAP / G. Michałowski

Mało tego. Jeśli przyjąć za pewnik to co ogłosili prokuratorzy to oznacza, że zleceniodawców trzeba szukać w kręgu ludzi dawnej SB.

Przez ponad rok od października 1998 roku prowadziłem wraz z kolegami z „Super Expressu” dziennikarskie śledztwo w sprawie zabójstwa byłego szefa policji. Fakty, informacje i ludzie do jakich wtedy dotarliśmy upoważniają mnie do stwierdzenia, że teraz, ktoś chce tu skręcić śledztwo, zamknąć je i uznać sprawę za zakończoną.

Były szef policji, zamordowany pod koniec czerwca 1998 roku miał paść, według najnowszej wersji, ofiarą przypadkowego napadu rabunkowego. Jak powiedzieli prowadzący obecne śledztwo w tej sprawie, sprawcami morderstwa gen. Papały są osoby, które specjalizowały się w kradzieżach luksusowych aut. Według insp. Marka Dyjasza z Komendy Głównej Policji osoby podejrzane w tej sprawie wywodzą się ze znanej w latach 90., tu cytuję inspektora:

grupy złodziei luksusowych i dobrze zabezpieczonych samochodów, które kradli w stolicy, na Mazowszu i w Wielkopolsce.

Proszę zwrócić uwagę na ten cytat. Złodzieje luksusowych aut. Tymczasem zamordowany były szef policji miał do dyspozycji dwa auta. Oba tej samej marki i modelu: daewoo espero. Jedno, koloru zgniłej zieleni należało do policji i było to jego auto służbowe. Drugie, koloru bordowego, było przekazane generałowi przez firmę zajmującą się składaniem tych aut w Polsce. Nie trzeba żadnej specjalistycznej wiedzy motoryzacyjnej, by wiedzieć, że daewoo espero, zwane potocznie „esperalem” nie było wtedy, czyli w 1998 roku żadnym luksusowym autem. Od ponad roku, FSO na Żeraniu, będąca własnością koncernu Daewoo produkowała już dużo nowocześniejszy, lepiej wyposażony, droższy model auta – nubirę. Ten właśnie model był następcą modelu espero. Zresztą koreański koncern rozpoczynając produkcję nubiry zaprzestał produkowania poprzednika. Jednak jedna z polskich spółek nadal składa w wynajętej części Żerania właśnie model espero. Nie cieszył się on większą popularnością. W 1997 roku sprzedano w Polsce niecałe 8 tys. sztuk tych aut, a w roku 1998 zaledwie nieco ponad 3 tys. sztuk „esperali” skusiło Polaków. Nie chodziło o cenę – tylko o to, że to była przestarzała i mało luksusowa konstrukcja samochodu. Espero było przy tym tanim autem kosztowało wówczas 33 tys. złotych. Droższy był od niego nawet fiat... sienna! Dlaczego więc „grupa złodziei luksusowych aut” miała się kusić na espero? Czyżby prowadzący śledztwo uznali, że w 1998 roku auto tańsze od fiata sienny jest tak bardzo luksusowe? Wynika z tego, że dla policji i prokuratury dzisiejsi złodzieje fiatów punto, czy jakiegoś taniego modelu kia są złodziejami luksusowych samochodów.

Sprawcy zmierzali do kradzieży samochodu, jeden z nich oddał strzał

- stwierdził prokurator Jarosław Szubert. Jeśli by tak było, to byłoby to najgłupsze zabójstwo dokonane przez złodziei tanich aut. Tanich, a nie luksusowych, bo daewoo espero nawet przy największych sympatiach do tego auta nie można nazwać luksusowym. W całej mojej karierze dziennikarskiej nie znam przypadku, by grupa złodziei naprawdę luksusowych aut kogoś zabiła. Każdy glina, specjalista od kradzieży aut słysząc to co mówił dziś ich przełożony pękała albo ze śmiechu albo łapała się za głowy. Czy za prawdopodobne można przyjąć, że złodzieje luksusowych aut, grupa podobno bardzo dobrze zorganizowana zabijałaby dla „esperala”? Owszem, były wtedy takie bandyckie napady, że przystawiano lufę do głowy kierowcy i kazano wychodzić z auta. Tylko, że dotyczyło to właścicieli naprawdę luksusowych marek i nowych modeli mercedesów, audi, jaguarów, subaru, volvo, saabów, lexusów itp. Na kradzieżach „esperali” mogli co najwyżej szkolić się nastolatki z filmu „To ja, złodziej”.

No i jeszcze jedno pytanie: ilu złodziei w Polsce potrzeba by ukraść jednego „esperala”? Według policji i prokuratury aż pięciu. Pięć osób zaangażowanych w kradzież jednego auta? Z tego co dziś mówili prokurator do spółki z policjantem to w zabójstwie gen. Marka Papały przypadek goni przypadek. Przypadkowo pięciu złodziei luksusowych aut chce ukraść stary model taniego auta. Przypadkowo pada na auto byłego szefa policji. Przypadkowo byłemu szefowi policji spóźnia się pociąg,  na który ma wyjechać by kogoś odebrać. Przypadkowo więc nakrywa na kradzieży doświadczonych złodziei. Przypadkowo jeden ze złodziei wyciąga broń i przypadkowo strzela tylko raz i przypadkowo prosto w głowę. Same przypadkowe zbiegi okoliczności.

Jednakże prokuratorzy i policjanci nie muszą się mylić. Być może rzeczywiście morderstwa dokonali ci, których właśnie zatrzymano i rzeczywiście są to złodzieje luksusowych aut. Lecz samo zabójstwo nie było przypadkowe. Służba Bezpieczeństwa zawsze do jakieś „mokrej” roboty wybierała ludzi z półświatka. W tym wypadku też mogła. Ta „grupa złodziei luksusowych aut” została być może wynajęta, by przypadkowo na kradzieży nakrył ją gen. Papała i by nie było wyjścia – likwidacja świadka. Dlaczego właśnie SB? Bo w otoczeniu byłego szefa policji roiło się od byłych funkcjonariuszy byłej SB. W otoczeniu gen. Papały trzeba byłoby ze świecą szukać tego, kto w tej instytucji by nie pracował. Poza tym wiedza, jaką posiadał o interesach byłych SB-eków karze mi nie wierzyć w przypadkowość tej zbrodni.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.