Taki... mickiewiczowski marsz. "Rosyjscy specjaliści liczą na zagnanie religii do kruchty, rozbicie elit katolickich"

fot. PAP / T. Gzell
fot. PAP / T. Gzell

Liczebność manifestacji w obronie Telewizji Trwam i w rocznicę smoleńskiej tragedii świadczy o tym, że wielu obywateli nie ma innej możliwości przedstawienia swoich argumentów w dyskusji o naprawie Rzeczpospolitej.

Główne telewizje, po krótkim okresie lekkiego rozhermetyzowania TVP, nieodmiennie zaludniane są przez Olgi Lipińskie, Magdaleny Środy, Kazimiery Szczuki i podobne im odmiany celebrytów przedstawianych jako:

„politycy”, „eksperci”, „działacze społeczni”, „utytułowani artyści” (kategorie często się mieszają i np. „utytułowany artysta” naraz może okazać się „autorytetem społecznym”, „działaczem”, 'ekspertem” albo 'sumieniem narodu”).

Jedno wszak od dwudziestu z okładem lat się nie zmienia – to ciągle ta sama, króciutka ławeczka. Mamy więc kilku „wybitnych pisarzy” (gwarantuję, że w ciągu miesiąca guru nadwislańskiego pióra obwołany zostanie autor scenariusza do filmu o Lechu Wałęsie – pan Janusz Głowacki), jednego „mistrza reżyserii i ponadautorytetu” pana Andrzeja Wajdę, „sumienie Śląska” pana Kazimierza Kutza, kilku wybitnych aktorów – pana Kondrata, pana Olbrychskiego etc, wybitnych autorów telewizyjnych – ostatnio Olga Lipinska w TVP Kultura z rozrzewnieniem wspominała wspólne produkcje dokonywane razem z Mariuszem Walterem, w orszaku III RP postępują naturalnie także „wybitni dziennikarze” - pani Olejnik, pan Lis, pani Paradowska, pan Żakowski, uczennica Lesława Maleszki Katarzyna Kolenda...oj mamy ich w obfitości.

Właściwie mamy to, na co zasłużyliśmy, bowiem przez wiele lat godziliśmy się – jedni mniej drudzy więcej – na coraz bezczelniejszy dyktat kreatur w środowisku dziennikarskim. Powoli głowy podnieśli tam starzy ubecy, oni stali się co prawda „tylko” doradcami”, ludźmi z drugiego szeregu, ale swoim dzieciom szeroko utorowali drogę do medialnej kariery.

Skąd dzieci oficerów SB, ludzi zamieszanych w FOZZ, wysokich działaczy PZPR – obecnie gwiazdy telewizji -, maja mieć szacunek do Polski, jej historii, jej pisarzy, jej prawdziwej kultury?. Jak stosunkowo młodzi ludzie, wychowani i wykształceni w Moskwie (są takie konkretne przykłady choćby w TVN, znam) mają być uwrażliwieni na niepodległość naszego kraju.

Oni – owszem – są uwrażliwienie, ale na klimaty „polskiego nacjonalizmu”, „polskiej bigoterii”, „polskiej nietolerancji”.

Najciekawszy w tym wszystkim jest fakt, że rosyjskiej ośrodki propagandy (choćby biuro analiz FSB), które tak gorliwie upowszechniają w Polsce postawy walki z „nietolerancją”, przeświadczenie o „końcu historii” i żarliwie wbijają młodemu pokoleniu do głów brednie o niepodważalnym paradygmacie dekonstrukcji i relatywizmu jako jedynego źródła poznania, u siebie w kraju zaangażowane są w lansowanie poglądów zgoła przeciwstawnych.

Te same „centra idei”, podległe Kremlowi, nad Wołgą krzewią miłość do „Matuszki Rosiji i jej chwalebnej historii”, budują posągi Piotra Wielkiego, uwrażliwiają na „przewagę słowiańskiej rasy nad kaukaskimi, przybłędami”, inspirują pogromy homoseksualistów..

Czy praktycznie to się może udawać?

Dla nas jest to niemożliwe, jesteśmy przekonani o tym, że rozziew pomiędzy wyznawanymi wartościami i cynicznymi metodami musi, w konsekwencji, przywieźć do klęski.

No, ale my jesteśmy Europejczykami, tymi wymierającymi, ale rasowymi, wierzącymi w praktyczne konsekwencje idei, w tomistyczną logikę spotkania etyki z praktyką.

Oni są z innej kolebki – azjatyckiej. Tam liczy się skuteczność i siła, obojętnie na jakiej drodze zdobyta. Prowadzenie wojny poprzez agenturę wpływu, poprzez rozmiękczanie tradycji i buntowanie młodych przeciw starym – to przecież stary chiński wynalazek, rozpowszechniony przez hordy Dżyngis Chana i Lenina.

Dziś rosyjski ambasador w Warszawie staje się jedną z głównych figur nad Wisłą.

Rzeczywistość polityczna Środkowej Europy jest bowiem prosta jak fizyka.

Polska i Wschód od wieków są jak naczynia połączone. Im więcej w Polsce Zachodu tym mniej Azji i odwrotnie.

Dziś im więcej w Polsce wpływów USA, tym większe trzymanie za twarz rosyjskiego niedźwiedzia.

Rosja nie jest krajem demokratycznym, dlatego spór z rosyjskim państwem wcale nie jest sporem z rosyjskim narodem, z rosyjska kulturą. Obywatele Rosji od zawsze okupowani są przez oligarchiczną władzę, która nieodmiennie wierzy w azjatyckie przekonanie o racji silniejszego. Większe wpływy Rosji Putina w Warszawie, to po prostu przyłożenie rosyjskiej miary do naszych standardów.

Co zatem stoi dziś na przeszkodzie do wprowadzenia dominacji byłego imperium w Warszawie?:

Katolicyzm i związane z nim media – to oczywiste, bowiem niekatolicka, z naszego, katolickiego, punktu widzenia po prostu barbarzyńska, Rosja, propaguje standardy, na które nie możemy przystać. Stąd dzisiejsza wojna z katolickimi mediami. Bez mediów katolicy nie będą już tak groźni.

Rosyjscy specjaliści liczą na zagnanie religii do kruchty, rozbicie elit katolickich poprzez „pseudomodernistyczne, odwilżowe” sposoby rozumienia kościoła i poprzez prymitywny antyklerykalizm made by ONET, „Przekrój” etc, poprzez eksperyment z „partią Palikota” i „antyklerykalnym skrzydłem w PO”.

Osobną rolę w rozmontowywaniu katolicyzmu odegrać może „katolicki” „Tygodnik Powszechny” dający głos księdzu Bonieckiemu i marzący pewnie o powrocie na swoje łamy księdza Czajkowskiego.

Rozbicie polskiego katolicyzmu umożliwi rozmontowanie tradycyjnych, czyli jedynych (sprawdzonych w okresach powstań, zaborów i komunizmu) postaw polskich – postaw patriotycznych, jedynych które mogą przechować i odrodzić polską niepodległość.

Nie wierzcie, że dziś można być patriotą polskim bez szacunku dla polskiej historii, polskiej religii i tradycji. Patriotą może być oczywiście agnostyk, ale nie może nim być ktoś kto agresywnie wierzy, bądź tylko agresywnie propaguje wiarę ateistyczną.

Rosjanie wiedzą także, że Polacy znający historię i literaturę swojego kraju nigdy nie zaakceptują prymitywnych idei, które ostatnio (przy pomocy pieniędzy Gazpromu i Yandexu) propagowane są na warszawskim salonie.

Historia i świadomość tradycji są największymi, obok katolicyzmu, zaporami przed powrotem Rosji do roli dominującego na Wisłą imperium.

Dziś więc drastycznie zmienia się sposób nauczania literatury i historii – dzieje się to oczywiście bez związku z nową strategią ludzi Putina (?).

To wszystko są nieomal truizmy, banały – jeszcze dziesięć lat temu wstydziłbym się głosić tego typu konstatacje – oskarżony byłbym bowiem o skomplikowane przeprowadzanie dowodu na prawdziwość równania, że dwa plus dwa równa się cztery.

To, że dziś wszystko nie jest już tak oczywiste, świadczy jedynie o tym jak wzmogła się putinowska propaganda w Polsce. Jak wiele przyczółków zdobyła.

Wracając z wielotysięcznej manifestacji w Warszawie zdajcie sobie jednak sprawę z faktu, że jeśli było Nas (ja przy ekranie komputera) tam nawet sto tysięcy – to jednak „telewizyjną prawdę” o waszym dziele obejrzało co najmniej kilkanaście milionów widzów TVN, Polsat, TVP, Superstacji i im podobnych środków przekazu.

Czy jedna manifestacja jest w stanie wyciągnąć z głów miliony gwoździ wbijanych codziennie, systematycznie, z rosnącą agresją i przekonaniem o bezkarności?

Czy na to wszystko poradzą coś akty strzeliste Ewy Stankiewicz – współczesnej Reytanki?,

płomienne wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, które w agresywnych strzępach transmitowane są przez główne telewizje?

Myślicie, że uparcie powtarzane zaklęcia zmienią rzeczywistość?

…..ja też w to wierzę, ale chyba czujecie, że to jakiś mesjanizm, legiony i wymarsz kadrówki w 1914 roku z krakowskich Oleandrów. Więcej w tym wiersza niż rzetelnej analityki.

Bez tej wiary, bez „bostońskiej herbatki” nie byłoby pewnie dzisiejszego kolosa – Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.

Sęk w tym, że polityczne cuda, jakkolwiek zdarzają się częściej niż te biblijne, to jednak nie stanowią reguły budowania niepodległych krajów.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych