Strategia Sikorskiego na wypadek rosyjskiej agresji. "500 kilometrów w gąsienicach"

fot. PAP / P. Supernak
fot. PAP / P. Supernak

W 1996 r. wtedy jeszcze Radek, a nie Radosław Sikorski w publikacji Gazety Polskiej "Nie będzie żadnego NATO", wyraźnie miał bardzo sceptyczny stosunek do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Zarówno do samej jego idei, jak i dopuszczenia Polski do niego jako pełnoprawnego członka.

Pisał:

Dzisiaj odpowiedź mamy jasną: Tak, będziemy was przed Rosją bronić, ale pod warunkiem, że Rosja się na to zgodzi.

Uważał wówczas Sikorski, że na Zachodzie nie ma konsensu co do naszej integracji z NATO i dlatego trzeba wyciągnąć wnioski i zacząć budować nasz własny system bezpieczeństwa. Warto tu zauważyć, że dziś obecny szef naszej dyplomacji znów często mówi o nowym europejskim systemie bezpieczeństwa. Zyskał w tym nawet sojusznika w osobie prezydenta Komorowskiego, któremu marzy się system bezpieczeństwa europejskiego oparty min. o Rosję.

Wróćmy jednak do roku '96 i wizji Sikorskiego odnośnie systemu bezpieczeństwa, a dokładniej mówiąc strategii obrony na wypadek rosyjskiej agresji.

Ponieważ stosunek ludnościowy Polski wobec Rosji jest mniej więcej taki sam, to daje to pewną szansę, trzeba się po prostu przygotować. Mamy znacznie lepszą szansę obronić się przed ewentualną agresją, niż np. Afganistan, nie mówiąc już o Czeczenii(...).

Możemy założyć, że pierwsze uderzenie Rosji, gdyby do takiego doszło, nie pójdzie na Polskę tylko na Ukrainę. Moim zdaniem trzeba wtedy Ukrainie pomóc. I to pod każdym względem, także wojskowym.

Kontynuując Sikorski rozważa także możliwość uderzenia od strony Białorusi:

Ważne jest, czy powtórzymy rok 1939, tzn. czy nasz system obrony rozpadnie się w ciągu tygodnia, czy też będzie to długa wykrwawiająca kampania tak, żeby ewentualni sojusznicy mieli czas na zmobilizowanie i opinii publicznej, i swojego własnego systemu obronnego itd. Czyli nie walka o granice, tak jak w 1939 r., tylko skoncentrowanie sił głównych na zapleczu, wokół Sudetów, Gór Świętokrzyskich, przyjęcie pierwszego uderzenia, żeby już te czołgi miały 500 kilometrów w gąsienicach, stworzenie obrony cywilnej na wzór szwajcarski, czyli sił partyzanckich, sił uderzeniowych. (...) Powinniśmy się specjalizować w wojnie partyzanckiej, obronie cywilnej(...)

Czytając tę odważną publicystykę, rzuca się w oczy owe 500 kilometrów. Bo jeśli traktować słowa Radosława Sikorskiego  - "żeby już te czołgi miały 500 kilometrów w gąsienicach" poważnie, to muszą one przejechać od granicy w linii prostej gdzieś do wysokości Poznania.

Inaczej mówiąc plan zakłada oddanie Rosjanom bez jednego wystrzału: Warszawy, Łodzi, Gdańska, Torunia, Katowic i  Krakowa.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych