Powtórka z historii - Kto naciskał na wiceprzewodniczącego komisji Jerzego Millera, Marka Laska?

fot. KBWLLP
fot. KBWLLP

Krytykując ustalenia prof. Biniendy (samolot nie mógł stracić skrzydła na brzozie)

prof. Nowaczyka (ukryte przez komisję MAK i Millera dane z TAWS, 38 z których wynika, że rządowy Tu-154m nie przelatywał w pobliżu „pancernej brzozy”)

Dr. Szuladzińskiego (o wybuchu w pobliżu lub wewnątrz rządowego Tu-154m)

Członek komisji J. Millera, dr Marek Lasek stwierdził:

Nie dysponując kompletną wiedzą na temat ustalonych faktów, można postawić najbardziej nieprawdopodobne hipotezy

– zaznaczył dzisiaj w wywiadzie dla Gazety Wyborczej Marek Lasek.

Niech jego własne słowa osądzą poczynania jego samego i komisji, której raport podpisał.

Na temat tego, co wie komisja Millera na temat wybuchu pisałem kilka dni temu:

http://wpolityce.pl/artykuly/26814-dziennikarka-gazety-wyborczej-dominika-wielowieyska-zwariowala

 

Dziś chciałbym Panu Markowi Laskowi przypomnieć, że w grudniu 2010 roku jego komisja stworzyła dokument zwany „Uwagi RP do projektu raportu MAK”

Dokument ten poza podważeniem rosyjskiego raportu przedstawia stan posiadania komisji, w której uczestniczył Marek Lasek.

Pierwsza część “Uwag RP” to udokumentowany brak współpracy oraz brak dobrej woli Rosjan. Wszystko to aż na 20 stronach tabel. 170 z 212 a więc ponad 80% polskich wniosków o informację lub dostęp do dowodów zostało przez Rosjan odrzucone lub zignorowane. Na tych pierwszych dwudziestu stronach „Uwag Rzeczypospolitej Polskiej” najczęściej pojawia się słowo” nie otrzymano, nie przekazano, nie udzielono, brak odpowiedzi, nie wyjaśniono, nie uniemożliwiono.

To tylko mały fragment.

Pomimo ogromnych problemów rząd Donalda Tuska po publikacji rosyjskiego raportu końcowego nie zwrócił się o pomoc międzynarodową, szczególnie do struktur Unii Europejskiej i NATO. Zamiast tego sam Donald Tusk zaraz po publikacji rosyjskiego raportu powiedział, że Polska zwróci się za to do ICAO (Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego) o arbitraż i pomoc. Mnie osobiście trudno jest ocenić czy słowa Donalda Tuska o zwróceniu się do ICAO były zwykłym kłamstwem na potrzebę chwili i próbą uspokojenia opinii publicznej czy były znów wyrazem ogromnej niekompetencji premiera Polski gdyż po prawie roku od tragedii smoleńskiej Donald Tusk powinien wiedzieć to, co wiedzieli wszyscy.

- Nie ma mowy o żadnym arbitrażu ze strony ICAO, bo Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego zajmuje się tylko lotnictwem cywilnym a polski rządowy Tu-154m był samolotem państwowym w służbie wojskowej, którego konwencja chicagowska nie obejmuje.

Jak wspomniałem wcześniej „Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej” powstały na przełomie listopada i grudnia 2010 roku i na początku grudnia zostały przekazane stronie rosyjskiej. Nie zostały one uwzględnione i zostały upublicznione tylko w wersji polskiej w styczniu 2011 roku w chwili opublikowania przez Rosjan swojego raportu końcowego. Myślę, że dokument „Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej” dla wielu osób dawał nadzieję, na to, że w obliczu tych uwag i ciągłej ignorancji strony rosyjskiej, rząd Donalda Tuska zwróci się o pomoc międzynarodową. Pomoc, która była oferowana gdyż w maju 2010 roku polski akredytowany przy komisji MAK, Edmund Klich wyjawił w Sejmie RP: „Gdyby były problemy to wiem, że EASA (Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego) jest gotowa do wsparcia.”

Na podstawie lektury „Uwag Rzeczypospolitej Polskiej można zgodzić się ze stwierdzeniem, że tylko wyegzekwowanie od Rosjan informacji i materiałów dowodowych pozwoliłoby polskim ekspertom dokończyć badanie tragedii smoleńskiej i opublikować raport.

Niestety tak się nie stało. Na przełomie grudnia 2010 i stycznia 2011 doszło do nacisków politycznych ze strony Rosjan, które spowodowały, że bez dostępu do kluczowych dowodów raport polskiej komisji został opublikowany w formie będącej można powiedzieć rozwiniętą kopią rosyjskiego raportu.

Najprawdopodobniej pod wpływem tych nacisków kilka tygodni później, minister rządu Donalda Tuska a zarazem przewodniczący Państwowej komisji badającej tragedię smoleńską (dla przypomnienia tej samej komisji, która stworzyła dokument „Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej”) stwierdził, że dokument jego komisji będzie dla Polski „bardzo gorzki”.

Była to dosyć szokująca wypowiedź ministra rządu Tuska zważywszy na wymowę i treść dokumentu stworzonego ponad miesiąc wcześniej przez ekspertów komisji, której on przewodniczył. Jak wspomniałem wcześniej Rosjanie odmówili upublicznienia rosyjskojęzycznej wersji dokumentu. Rząd Donalda Tuska sukcesywnie odmawiał także wykonania tłumaczenia na język angielski tego tak ważnego dokumentu „Uwagi Rzeczypospolitej do projektu raportu końcowego komisji MAK”.

Naciski polityczne odniosły skutek

Zdaniem ministra spraw wewnętrznych JErzego Millera, dokument jego komisji "będzie dla Polski bardzo gorzki" - (Gazeta Wyborcza, 29 stycznia 2011)

Opublikowany pod koniec lipca 2011 roku Raport końcowy polskiej komisji Jerzego Millera rozczarował. W pewien sposób stał się on uzupełnieniem i powieleniem rosyjskiego raportu. Stało się tak najprawdopodobniej z dwóch powodów. Po pierwsze z powodu wspomnianych wcześniej nacisków politycznych ze strony rosyjskich oficjeli, którzy słowami wymuszali na Polsce zgodność obu raportów a zarazem porzucenie próby ingerowania w rosyjskie błędy, winy lub prawdziwe przyczyny tragedii smoleńskiej. Po drugie (jak się okazało w sierpniu 2011 roku) z powodu tego, że w chwili publikacji raportu polskiej komisji J. Millera. Dokument „Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do raportu rosyjskiej komisji MAK” był wciąż aktualne. Lista braków i ignorancji Rosjan pozostała bez zmian.

 

Uwagi Rzeczypospolitej Polskiej do projektu raportu końcowego MAK w wersji polskiej dostępne są min. na: http://www.naszdziennik.pl/zasoby/raport-mak/comment_polsk2_opt.pdf

Podsumowując:

Raport komisji Millera pominął istotne elementy śledztwa, które komisja z powodu braku przekazanych dokumentów i informacji lub braku dostępu do dowodów nie była w stanie badać i weryfikować

W świetle „Uwag Rzeczypospolitej Polskiej” raport MAK jest niewiarygodny a raport polskiej komisji Millera zaprzecza swoim ustaleniom końcowym, mówiącym, że nie można wyciągnąć konkluzji bez dostępu i uwzględnienia pełnego materiału dowodowego.

Pełna wersja prezentacji: http://smolenskcrash.eu/uploaded/Druk%20dla%20Rodzin%20(2).pdf

 

Marek Lasek i politycy PO broniąc raportu Millera zachowują się w ten sam sposób jak J. Miller, który w styczniu 2011 roku odrzucił wnioski własnej komisji i poddał się naciskom politycznym ze strony Rosjan.

 

Kogo posłuchał Marek Lasek? Czyżby Bronisława Komorowskiego i innych polityków PO? A oni kogo słuchają? Czy wciąż stoją na baczność przed rosyjskimi politykami?

 

Polecam także Listę pytań do komisji Millera:

http://ndb2010.salon24.pl/349297,lista-pytan-do-komisji-millera

P.S

20 kwietnia 2010 roku

http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/415095,czarna_skrzynka_tu_154_mogla_nagrac_dzwieki_z_czesci_pasazerskiej.html

Czarna skrzynka Tu-154 mogła nagrać dźwięki z części pasażerskiej

(…)Nasi rozmówcy z prokuratury wojskowej potwierdzają te informacje. Ich zdaniem są tam odgłosy pochodzące z saloników przylegających do kokpitu(…)

(…)Tomasz Tuchołka, jeden z nielicznych polskich specjalistów projektujących czarne skrzynki, przekonuje, że rejestrator dźwięku nagrywa rozmowy przez trzy kanały. – Jeden to mikrofon umieszczony w kabinie, a pozostałe podłączone są do słuchawek pilotów i załogi. Mikrofon z kabiny jest tak czuły, że jest w stanie nagrać ciche rozmowy, a także dźwięk uderzenia czy odgłos silników – mówi „DGP” Tuchołka. Czy mogły się na niej nagrać głośne dźwięki z kabiny pasażerskiej? – Jeśli dźwięk był głośny, to możliwe – przyznaje Tuchołka.(…)

Czy ktoś komuś zabraniał przesiadać się do innej salonki? Czy biorąc pod uwagę, że w salonce prezydenckiej były cztery lub więcej miejsca i powszechne było siadanie w trakcie lotu i lądowania z prezydentem to czy możliwe jest, że do Prezydenta dosiadło się dwóch generałów? Nie pisząc już o tym, że istnieje możliwość, że czarne skrzynki rejestrowały głosy z pozostałych salonek.

 

14 kwietnia 2010

…Mikrofony są bardzo czułe, nagrywają wszystkie szmery w kokpicie, a także odgłosy z saloniku dla VIP-ów nawet przy zamkniętych drzwiach – tak twierdzi w rozmowie z Krzysztofem Zasadą nasze źródło w otoczeniu komisji badania wypadków lotniczych…

http://www.rmf24.pl/raport-lech-kaczynski-nie-zyje-2/fakty/news-mikrofony-z-kokpitu-tupolewa-mogly-nagrac-rozmowy-vip-ow,nId,272639

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.