Otwarcie sezony motocyklowego tradycyjnie już łączyło się ze zlotem na Jasnej Górze; w 2011r. 35 tysięcy maszyn i 50 tys. dosiadających je „easy riderów” święciło w Częstochowie swoje motory (i Harley’e, bo to podobno nie to samo)...
Ogrom tej motocyklowej pielgrzymki (największego tego typu „spędu” w Europie) podsuwa decydentom różne pomysły. Na zarobienie pieniędzy również...
I pewnie dlatego tym roku prezydent Częstochowy postanowił „podczepić się” pod religijną uroczystość i wydzierżawił zależne od niego okolice klasztoru pod działalność handlowo-rozrywkową. Okoliczne lokale nocne oferowały 20% zniżki dla właścicieli jednośladów; widocznie połączenie duchowości tego przedsięwzięcia z alkoholem i striptizem potraktowano jako coś całkiem normalnego, idącego duchem czasu...
Na szczęście ten niecny zamysł nie powiódł się do końca; komandor zlotu gwiaździstego Wiktor Węgrzyn (organizator słynnych rajdów katyńskich) w ostatniej chwili przeniósł przedsięwzięcie do podolsztyńskiego Gietrzwałdu....
Pomysł był strzałem w przysłowiową dziesiątkę; w kultowym miejscu maryjnych objawień stawiła się licznie patriotyczna brać motocyklowa. Ponieważ uczestniczyłem w takim przedsięwzięciu po raz pierwszy, przeżywałem czasami zaskoczenie... Podczas niedzielnej mszy, w trakcie podniesienia dzwonki ministrantów wspierane były klaksonami i warkotem potężnych maszyn. Okazało się, że na księżach nie powodowało to szoku ani zdziwienia; tak właśnie wygląda liturgia wg Swobodnych Jeźdźców... Dodam tylko, że wielu duchownych jest pasjonatami jednośladów! I nie odróżnia się wcale strojem od swych zmotoryzowanych wiernych.
Przyznam szczerze, że ze wzruszeniem patrzyłem na klęczących przy swych motorach, odzianych w skórzane kombinezony twardzieli, chylących głowy przed Najświętszym Sakramentem. Powagę, godność i hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna” ci silni faceci noszą nie tylko wypisane na skafandrach, ale przede wszystkim w swych sercach.
Miałem to szczęście zagrać dla tej szczególnej grupy pielgrzymów wieczorny koncert moich autorskich ballad patriotycznych; i proszę mi wierzyć – takiej duchowej łączności i takich wzruszeń nie przeżywa się na co dzień. Motocykliści wstydzili się swoich uczuć, emocji, nawet łez.
A kiedy następnego dnia, kulturalnie, bezpiecznie, z uśmiechem na twarzy dla wszystkich bliźnich i życzliwością w duszy dla całego świata ruszyli paradną falą przez miasteczko – rozwiewające się na wietrze biało-czerwone sztandary przymocowane do tyłu ich pojazdów sprawiały nieodparte wrażenie szarży współczesnej husarii...
P.S. Z cyklu – znalezione w sieci – program tv o zlocie;
Polecam balladę „Easy Rider” – od 57’30”...
I wersja koncertowa „Easy Ridera” (Mrągowo 2011)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/130616-bylem-wczoraj-w-gietrzwaldzie-kawalku-wolnej-polski-w-miejscu-objawien-stawila-sie-licznie-patriotyczna-brac-motocyklowa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.