Wielki świadek XX wieku postanowił zwieńczyć swoje polityczne zaangażowanie w wolnej Polsce służbie partii, która użyła go w kampanii nienawiści

Władysław Bartoszewski i jego szef premier Donald Tusk. Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski
Władysław Bartoszewski i jego szef premier Donald Tusk. Fot. PAP/Bartłomiej Zborowski

Władysław Bartoszewski zawsze w życiu kierował się niesłychanie silną busolą, kompasem, który pokazuje, gdzie jest słuszna sprawa, słuszna strona. Nie wszystkim się to udawało. Tobie Władku udało się przez tyle, tyle lat stawać po stronie słusznej sprawy.

- to słowa prezydenta Bronisława Komorowskiego na niedzielnej uroczystości na Zamku Królewskim z okazji 90 urodzin Władysława Bartoszewskiego. Trzeba przyznać, że wyjątkowo trafnie opisują to, ile Platforma Obywatelska i jej prezydent zawdzięczają człowiekowi legendzie, który obecnie pełni od wielu lat funkcję pełnomocnika premiera ds. dialogu międzynarodowego.

Podczas tej wielkiej, państwowej uroczystości, która zgromadziła przedstawicieli najwyższych władz Rzeczpospolitej, świata kultury i nauki, padały wielkie słowa o "pięknym życiorysie", "bezcennym dobru narodowym", "miłości", "uczciwości", "odwadze bycia niepokornym", wreszcie o "przyzwoitości". Cała impreza odbywała się pod hasłem "Warto być przyzwoitym", który jest jednocześnie tytułem wyboru publicystyki Władysława Bartoszewskiego i mottem, którym lubi opisywać swoje wybory życiowe.

Czytałem tę książkę jeszcze na studiach. Przypomniałem sobie ją także niedawno. Robi naprawdę wielkie wrażenie, ponieważ uzmysławia, jak niszczącym żywiołem potrafi być polityka partyjna dla ludzi pokroju Bartoszewskiego.

Polecam jej lekturę zarówno tym, którzy widzą w osobie Władysława Bartoszewskiego niekwestionowany autorytet moralny, ale tak naprawdę nie wiedzą, dlaczego i tym, którzy zbyt łatwo przekreślają jego dorobek życia oceniając go na podstawie jego działalności publicznej z ostatnich lat.

Jeden z ostatnich żyjących wielkich świadków XX wieku postanowił zwieńczyć swoje polityczne zaangażowanie w wolnej Polsce służbie partii, która użyła go bezpardonowo w wielkiej kampanii nienawiści wobec opozycji i jej wyborców. A on ochoczo na to przystał i ku radości partyjnej gawiedzi przy każdej okazji wylewał pomyje na "karły moralne", "bydło" i porównywał swoich oponentów politycznych do pijaków, którzy obrzygali go w autobusie.

Dlatego tak fałszywie brzmią słowa laureata, który na urodzinowej gali przedstawił swoje życiowe motto:

Moja recepta na życie jest receptą umiarkowanego realisty-optymisty, lubię życie i lubię ludzi, lubię ludzi takimi, jakimi są.

Władysław Bartoszewski - zachowując wszelkie proporcje - jest dla PO tym, kim dla PZPR był Jarosław Iwaszkiewicz. Uwiarygadnia swoim życiorysem i autorytetem politykę obozu rządzącego.

Jeszcze w 2005 r. Bartoszewski  identyfikował się z "rewolucją moralną" uosabianą przez PiS i PO. Wówczas jego zaangażowanie polityczne ograniczało się do ogólnego wsparcia reform po kompromitacji elit i wstrząsie moralnym wywołanym "aferą Rywina". Dwa lata później został zaprzęgnięty do "przemysłu pogardy", w którym odegrał niepoślednią rolę.

Wykonywanie partyjnej roboty to oczywiście tylko mały ułamek publicznej działalności Władysława Bartoszewskiego. Na swój autorytet zasłużył niewątpliwie. Przyzna to każdy, kto weźmie w nawias ostatnie lata jego występów, często niestety nie licujących z jego ogromnym dorobkiem. Sęk w tym, że Bartoszewski postanowił rozmienić swoje wielkie zasługi za w sumie niepotrzebną mu chwałę i dozgonną wdzięczność partyjnego aparatu obozu władzy, który uważa się wciąż za spadkobierców ducha "Solidarności". Z przyzwoitością nie ma to nic wspólnego.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.