Rozmowa z mecenas Alicją Nabzdyk-Kaczmarek, prezesem Związku Górnośląskiego w Opolu, działaczką Rodziny Rodła

„To tak jakby zapytać, które przykazania są najważniejsze”- z mecenas Alicją Nabzdyk-Kaczmarek, prezesem Związku Górnośląskiego w Opolu, działaczką Rodziny Rodła rozmawia Tomasz Kwiatek.

18 lutego będziemy obchodzili 89. rocznicę powstania I Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech z siedzibą Zarządu w Opolu. Kim byli Rodłacy?

Nazwa Rodłacy upowszechniła się w zasadzie w czasach powojennych, obejmując dawnych członków związku Polaków w Niemczech, Harcerstwa Polskiego w Niemczech, Weteranów Powstań Śląskich, polskich kół śpiewaczych, teatralnych i innych organizacji polskich w Niemczech.

Ilu Rodłaków zostało jeszcze na Opolszczyźnie?

Na to pytanie nie jestem niestety w stanie odpowiedzieć. Przejęliśmy po dawnym OTKO (Opolskie Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe) listy osób głównie z terenu Opola, Koźla i okolic. Sporo ich jeszcze żyje po opolskich wsiach, ale już to w związku z podeszłym wiekiem, już to z powodu układów rodzinnych (np. dzieci lub wnuki należą do mniejszości niemieckiej) nie sposób ich „zewidencjonować”.

Rozumiem, że na uroczystościach w najbliższą sobotę będzie można ich spotkać? Czego jeszcze można się spodziewać?

Na uroczystości w kościele oo. Franciszkanów a potem w Villi Młynówka mogą to być 3-4 osoby. Formuła Rodziny Rodła – bo nie jest to stowarzyszenie zarejestrowane – została pomyślana dla środowisk Rodłaków, tj. dla ich rodzin wychowanych w tradycji Rodła.

Prawdy Polaków wciąż są mało znane wśród młodych ludzi. Czy według Pani są one nadal aktualne?

Kiedy prowadziłam zajęcia z prawoznawstwa w pomaturalnej szkole samorządowej w Opolu i temat dotyczył historii regionu, to niestety spotykałam się albo z kompletną niewiedzą, albo z reakcjami typu – dosyć już tej historii Śląska i spraw regionalnych. Wynikałoby z tego, że te prawdy się nie upowszechniły, a historia regionu jest nudną piłą, którą wykładali nauczyciele niezwiązani sercem z tutejszą tradycją – m.in. z tradycją Prawd Polaków.

Czy one są aktualne?

Oczywiście.

Która z tych prawd jest Pani najbliższa?

Wszystkie. To tak jakby zapytać, które przykazania są najważniejsze.

Pani Mecenas, z tego co wiem, znak „Rodła” nie był obcy w Pani rodzinie oraz pamięć o Powstaniach Śląskich. Czy może Pani opowiedzieć o swoich korzeniach?

Tak. Moja mama jako młodziutka gimnazjalistka pracowała najpierw w Komisariacie Plebiscytowym w Bytomiu, a potem z koleżanką podjęły służbę sanitarną, m.in. w rejonie walk powstańczych o Górę Św. Anny.

Obok powstania II RP mieliśmy silną „mniejszość polską” w Niemczech, która miała własny bank w Berlinie, działała mocno na polu kultury i polityki. Jak to wygląda dziś?

Mniejszość polska miała swój bank także – jak wiadomo – w Opolu, a ponadto szkoły mniejszościowe, banki, instytucje kulturalne.

Z tym, że nigdy nie było pełnej symetrii uprawnień na obydwu częściach podzielonego Śląska pomiędzy prawami mniejszości polskiej na części niemieckiej i mniejszości niemieckiej na polskiej części Śląska. Mniejszość niemiecka miała większy stan posiadania, była materialnie silniejsza i bardziej roszczeniowa.

Z relacji wielkopolskiej części mojej rodziny wiem, że potencjał i możliwości mniejszości polskiej w przedwojennych Niemczech do czasów hitleryzmu były spore, zarówno stan posiadania, jak i wpływy gospodarcze i siła organizacyjna. Dowodzi tego fakt, że jeszcze  w okresie hitlerowskim, bo w marcu 1938 roku, zdołała ona zorganizować Kongres Polaków w Berlinie i wydała Leksykon Polactwa w Niemczech.

Jak ta sytuacja wygląda dzisiaj – wiemy z prasy i z relacji o wysiłkach zbiorowych związków polonijnych w Niemczech o wywalczenie praw dla mniejszości polskiej. Póki co – jest ona traktowana jak gastarbajterzy z południowych krajów, a przedwojenny stan posiadania i status utracone w wyniku decyzji władz nazistowskich – nie zostały nigdy przywrócone w państwie, które chce być wzorem europejskiej demokracji.

Czy dziś, według Pani,  mamy równowagę w stosunkach polsko-niemckich?

No nie. Jeśli chodzi o mniejszości po obu stronach, to mówią o tym kwoty subwencji i dotacji z obydwu stron na rozwój mniejszości.

Czy Rodłacy znajdują swoich kontynuatorów wśród liczącej 2 mln grupy Polaków zamieszkujących dzisiejsze Niemcy?

Nie wiem. Na to pytanie szczegółowo mógłby odpowiedzieć ktoś z Instytutu Zachodniego w Poznaniu. Wiadomo, że Opolski Instytut Śląski już dość dawno zaniechał tej tematyki, powołując się na brak środków na cele badawcze.

Jak ocenia Pani decyzję opolskiego sądu, który zarejestrował stowarzyszenie „narodowości śląskiej”?

W tej sprawie – nie kryję – mam pewien dylemat. W mojej licznie rozgałęzionej rodzinie są bowiem osoby, które uważają śląskość za swoją narodowość, są też takie osoby w moim Kole Związku Górnośląskiego. Szanuję taki indywidualny wybór, wynikający często z bolesnych doświadczeń własnych albo rodziny. Jest on generalnie na pewno bliższy tożsamości Górnoślązaka niż opcja niemiecka.

Ale gdy opcję tę próbuje się zinstytucjonalizować, bocznymi drzwiami kreując mniejszość narodową, to jest to moim zdaniem i niezgodne z prawem i z polską racją stanu.

Bardzo dziękuję.

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.