Nie ma gorliwszego nad Jana Ordyńskiego. Gdy trzeba bronić rządu i Rosjan. Zarzuty dla pilotów TU-154M i odgrzewanie nacisków

Fot. wPolityce.pl / TVP Info
Fot. wPolityce.pl / TVP Info

„Super Express” rozmawia z Janem Ordyńskim, publicystą TVP i „Przeglądu”. Lewicowy dziennikarz uważa, że szef MSW niesłusznie zdymisjonował gen. Pawła Bielawnego po postawieniu mu przez prokuraturę zarzutów za niedopełnienie obowiązków przy wizytach premiera i prezydenta w Rosji, a także za fałszowanie dokumentów.

Robienie z gen. Bielawnego współsprawcy katastrofy to absurd. Sprawcą tej katastrofy była pogoda i generał nie miał na nią wpływu! Ani na lądowanie. Eksperci podkreślali, że nie wolno było lądować na tym lotnisku przy takiej pogodzie. Gdyby pilot cudem przeżył, to przecież usłyszałby zarzuty. Nie wytłumaczyłby się naciskami, nawet jeśli były, a przecież tego nie wiemy. Ani niczym innym.

Nikt nie robi z Bielawnego współsprawcy katastrofy. Śledczy uważają po prostu, że generał (a wówczas pułkownik) dopuścił się rażących uchybień przy nadzorze nad zabezpieczeniem tych wizyt, a poza tym poświadczył nieprawdę w dokumentach. W każdym normalnym kraju traci się za to stanowisko, ale nie według Ordyńskiego. Dziennikarz nie dość, że wraca do kłamliwej tezy o próbie lądowania załogi, to próbuje odgrzewać ostatecznie skompromitowaną wersję o naciskach.

Eksperci, jak również prokuratorzy doszli do wniosku, że BOR dopuściło się co najmniej 20 poważnych uchybień, które obniżyły bezpieczeństwo premiera i prezydenta. Ale jaki eto może mieć znaczenie dla tak wybitnego eksperta jak Jan Ordyński?

Jakieś zaniedbania mogły być. Przy każdej katastrofie w Polsce wychodzi coś podobnego, że gdyby wisiały gaśnice albo ciśnienie gazu było w normie, to do tragedii by nie doszło. W przypadku Smoleńska przemawia do mnie jednak argument Rosjan. Brali na siebie całą ochronę lotniska wojskowego. Wcześniejsze lądowanie z premierem Tuskiem obsługiwali i nikt nie miał uwag. Nie było cienia bałaganu.

Skąd Ordyński to wie? Może powiedzieli mu sami Rosjanie i im po prostu zaufał? To w ogóle ufny człowiek. A przy tym bohatersko broniący polskiej racji stanu:

Moim zdaniem raport Millera jest prawidłowy. Po rosyjskim raporcie MAK słyszałem z ust jednego z ministrów, że nie warto brnąć w osąd międzynarodowy. Dlaczego? Gdyż na 10 przyczyn, aż 8 leży po stronie polskiej. A i te 2 rosyjskie nie wystąpiłyby, gdyby nie 8 polskich. W takiej sytuacji dyskredytowanie własnego raportu jest bez sensu. Tym bardziej, że wciąż nie ma powodu.

To nic, że okazało się, że członkowie komisji wymyślili sobie generała Błasika w kokpicie, to nic, że bazowali na niewiarygodnych dokumentach i że całej sterty innych nigdy nawet nie zobaczyli. To nic, że niewygodne dane bezceremonialnie zignorowali.

Najważniejsze, że Ordyński Anodinie, Millerowi i Janickiemu wierzy.

Dajcie mu Grand Pressa!

znp, Se.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych