Prawda nas wyzwoli. Jeśli zagraniczne służby nam ją udostępnią. "Władze w Polsce żyją w szczególnym strachu"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Jeśli budowniczy źle wymierzy kąty i gdzieś mu ucieknie kąt prosty to cała reszta budowli już w żadnym punkcie swojej konstrukcji nie będzie miała kąta prostego. W rezultacie się zawali. Z zegarkiem jest nieco inaczej. Jeśli w zegarku pęknie sprężyna to reszty zegarka to nic nie obchodzi.

Ale ten detal, mimo że pozostałe są sprawne, przesądza o bezużyteczności całego urządzenia. W każdej strukturze jeden niewłaściwy element czyni, że wszystkie pozostałe też są niewłaściwe. Chociażby przez relację z detalem wadliwym. I tyle teorii. A teraz praktyka.

Po 10 kwietnia 2010 roku nasze państwo utraciło podstawy normalności. Jeden fakt przesądził, że został zwichrowany przysłowiowy kąt prosty i cała reszta gmachu musi udawać, a właściwe ten far maskować pozorują przy tym normalność i standardowość innych działań.

Wbrew oponentom i prześmiewcom, a także pospolitym kłamcom medialnym i co ważniejsze bez czytelnej woli opozycji narodziła się, a właściwe poczęła Czwarta Rzeczpospolita. Objęcie rządów przez duo Kaczyńskich było zbyt słabym impulsem do powstania „czwórki”. Zresztą wszystko, od początku było przeciw niej. Od „spieprzaj dziadu” przez „Panie Prezesie melduję wykonanie zadania”, czy przez zapewnienie, że nikt nam już nie wmówi, że czarne jest czarne, a białe jest białe, a na hymnie z Ziemi Polskiej do Włoskiej” skończywszy. Lech Kaczyński był znacznie lepszym prezydentem poza Polską niż w niej. Bo tu natychmiast wpadał w sidła, wilcze jamy i dołki stanowiące efekt pracy organizacyjnego cudu trwającego do dziś, w pułapki konsorcjum nienawiści. W kraju, w którym nie można sobie poradzić z cesarzem piłki Grzegorzem Lato, z reformą refundacyjną leków, z generałem zasiadającym w kilku radach nadzorczych, aby móc pewne sprawy załatwiać od razu czyli „na telefon”, w Polsce, w której rozkład jazdy pociągów jest tak trudny jak projektowanie Linii Maginota, w kraju kompletnej bezradności wobec wylewającego się zewsząd chaosu, w tym kraju opracowanie tak precyzyjnego przedsięwzięcia jak konsorcjum nienawiści jest wykonalne. To musiał być projekt z importu.

Katastrofa smoleńska daje się wyjaśnić przy pomocy ekspertów. Oczywiście wówczas gdy zostaną do dociekania prawdy dopuszczeni. Żałosna postać Edmunda Klicha przypomina oddelegowania Maliniaka z „Czterdziestolatka” na stanowisko przewodniczącego Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Mam tylko nadzieję, że Edmund Klich otrzymywał wynagrodzenie przysługujące gońcowi.

Zatem katastrofę można pewnie wyjaśnić, razem z rolą jaką odegrała ta nieszczęsna brzózka. Istnieje jakaś dotąd nieznana lub znana fragmentarycznie prawda o przebiegu zdarzenia. Problem w tym, że u samych podstaw, przy fundamencie, gdzie kąt prosty jest wyznaczano, budowla została zwichrowana, przez plotki dziennikarskie, przez „wrzuty” „tak lądują debeściaki” (nikt tego nie powiedział), rzez „obiektywne odczytanie|” głosu generałss Błasika w miejscu, w którym go nie było. Ale to nie jest dowodem w sprawie.

Ministra Bogdana Klicha też nie było na pokładzie, też nie ma jego słów zarejestrowanych na spreparowanych rosyjskich kopiach rozmów. Czyż to nie dowód, że wywierał presję. Jeśli brak nagranego głosu i brak dowodu na obecność w kabinie pilotów pozwoliły oskarżyć Błasik to dlaczego nie Klicha?

Władze w Polsce żyją w szczególnym strachu. Doskonale sobie zdają sprawę, że istnieje dokumentacja katastrofy smoleńskiej, a dysponują nią obce państwa. Wiedzą, że jeden mocny artykuł prasowy w "Washington Post" obala cyniczne oskarżenia MAK-u,  wiedzą, że katastrofa smoleńska i jej faktyczny przebieg w porównaniu z oficjalną propagandą medialną w Polsce i Rosji, a właściwie monomedialną, to tykająca bomba zegarowa, o której detonacji na pewno nie my zdecydujemy. Ktoś to zrobi za nas w czasie i sytuacji, które będą mu służyły. I w ten sposób śmierć polskiego Prezydenta i licznych osób z politycznej pierwszej ligi zostanie skonsumowana w negocjacjach o ropę, o wpływy, Osetię Południową i prawa człowieka w Chinach.

Od prawie dwóch lat próbujemy budować (utrzymywać) Polskę na fundamencie kłamstwa, a określając dobitniej „zdrady smoleńskiej”. To właśnie ów zwichrowany fundament, o którego istnieniu chcemy zapomnieć. ale tak się nie da! Emanuje zeń fałsz, kłamstwo, zdrada, serwilizm i lustro pi-aru. Ocenzurowaliśmy nawet własną wystawę o Smoleńsku w Brukseli!

Tak jak jeden zwichrowany kąt prosty w fundamencie powoduje następne nieuchronne krzywizny i koślawości, tak to kłamstwo, nierzetelność granicząca ze zdradą, generuje kolejne kłamstwa. Historia Smoleńska to historia Polski pisanej na nowo, pisanej zatrutym piórem, pisana w lęku przed demaskacją, przed rewelacjami z NASA (|Pasionek wyleciał ze śledztwa zanim się o tym dowiedział). Ten rząd się najzwyczajniej boi. Zwłaszcza, że nie wie z której strony przyjdzie atak.

Jeden zwichrowany element danej struktury powoduje, że cała struktura jest zwichrowana. Po hańbiącym śledztwie temu rządowi, temu ugrupowaniu nie wierzą ani nauczyciele, ani lekarze, ani aptekarze, ani uczelnie wyższe. Fałsz może bowiem urodzić tylko fałsz. Nawet sobie nie zdajemy sprawy, że po 10/04/10 nic już nie wygląda tak samo. Ani szkoła, ani banki, ani Kościół, a zwłaszcza media.

A przecież to takie proste: „prawda was wyzwoli”. No ta, ale jak się to ma do człowieka o duszy i sercu niewolnika?

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.