IN VITRO... Gwóźdź do trumny naszej cywilizacji... "Przemilczanie pewnych spraw nie rozwiąże tego problemu..."

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Zapewne narażę się wielu ludziom tym wpisem. Ale przemilczanie pewnych spraw nie rozwiąże tego problemu...

Jeśli zapytalibyśmy człowieka szukającego w IN VITRO ratunku dla swoich życiowych problemów:  „Czy chcesz mieć chorowite, być może równie jak ty bezpłodne dziecko, które przeniesie Twoje schorzenia na kolejne pokolenia?”  - zapewne ten zastanowiłby się poważnie nad twierdzącą odpowiedzią ...

Sęk w tym, że takich pytań się nie zadaje... Za to bawiące się w Pana Boga instytuty naukowe grzmią wszem i wobec: „Nikt nie ma prawa odmówić ludziom prawa do szczęścia, czyli posiadania potomstwa!”... I napędzają spiralę zamówień, często szczodrze finansowanych przez niektóre bogate państwa. 

Tymczasem nikt prawie nie prowadzi (przynajmniej nie przebija się to do mediów) systematycznych, kompleksowych  badań nad dalszym rozwojem „dzieci z próbówki”.  Nieliczni naukowcy podnoszą problem wielokrotnie większej zachorowalności sztucznie poczętych maleństw; ich problemy zdrowotne pojawiające się wraz z dorastaniem, jest duże prawdopodobieństwo odziedziczenia bezpłodności po jednym z rodziców etc. etc. Jednak ten głos ginie (niestety) w sztucznie nakręcanych,  medialnych zachwytach nad możliwościami  współczesnej medycyny...

Mamy coraz więcej sygnałów o degeneracji gatunku ludzkiego. Zatrucie środowiska naturalnego, skażona chemicznie żywność, niezdrowy tryb życia wywołują coraz to nowe schorzenia, rozprzestrzeniające się w postępie geometrycznym. W porównaniu do swego ojca czy dziadka współczesny mężczyzna wytwarza tylko połowę zdolnych do zapłodnienia plemników. Alergie, cukrzyca, nienaturalna otyłość – to już chleb powszedni...

Ale my - zamiast zwalczać zagrożenia, które niszczą kondycję zdrowotną społeczeństwa – dokładamy do tego jeszcze jeden element osłabiający naszą populację: in vitro właśnie... W tej sytuacji dla każdego rozsądnego człowieka jest oczywiste, że już wkrótce dojdziemy do ściany. Zaniedługo nie będzie od kogo pobrać zdrowych komórek do zapłodnienia...

Nie dziwię się, że zapatrzeni w „tu i teraz” mędrcy nie widzą tego problemu. Pewnie dlatego, że wśród nich obowiązuje tylko jedno przykazanie, ukute przez biznesmanów z Wall Street: „Chciwość jest cnotą...”...

A zdesperowani ludzie zapłacą każdą kwotę za przedłużenie coraz bardziej cherlawego gatunku...

Lech Makowiecki 

P.S. Ciekawe, że ci sami (przeważnśnie powszechnej dostępności aborcji...  Wręcz jako jednego ze sposobów regulacji urodzin!

I zupełnie nie obchodzi ich to, że w tym drugim przypadku „pozbywają się” prawie wyłącznie zdrowych, naturalnie poczętych dzieci...

Jakoś nikomu nie przychodzi do głowy najprostsze rozwiązanie obu problemów; może by tak usprawnić (skrócić) proces adopcji niechcianych dzieci?

Co? Niemożliwe?...

No tak, zapomniałem... Do tego potrzeba Mężów Stanu, nie tanich populistów...

Z cyklu – znalezione w sieci:

cud narodzin w kolędowym wydaniu...

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych