Dziś mija rok od show jaki urządziła generał Tatiana Anodina przy publikacji raportu MAK o przyczynach katastrofy smoleńskiej. Na świetnie wyreżyserowanej konferencji padły słynne zdania, obarczające za katastrofę śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, śp. Generała Andrzeja Błasika, i śp. Majora Arkadiusza Protasiuka.
W skrócie rzecz ujmując, według Rosjan wszystkiemu winni byli Polacy. Kłamstwa MAK poszły w świat i niestety przyjmowane są tam za prawdę. Kłamstwa generał Anodiny nie spotkały się z natychmiastową reakcją premiera Tuska przebywającego wtedy na nartach we włoskich Dolomitach. Nawet druga osoba w Platformie, ówczesny marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna uznał, że błędem był brak szybkiej reakcji na raport MAK.
A kiedy premier już łaskawie się pojawił obwieścił, że „z punktu widzenia strony polskiej, zgodnie z tym, co już wiemy na temat przyczyn, raport nie jest kompletny; Polska zwróci się do Rosji z wnioskiem o podjęcie rozmów w celu uzgodnienia wspólnej wersji”. Donald Tusk nie wykluczył wtedy, że gdyby rozmowy się nie powiodły, Polska odwoła się do "instytucji międzynarodowych".
Dziś, rok po upublicznieniu raportu MAK, trzeba zadać publiczne pytanie premierowi Tuskowi: kiedy rząd zwrócił się do Rosji z wnioskiem o uzgodnienie wspólnej wersji raportu i na jakim etapie są uzgodnienia? A może wspólna wersja została już opracowana i przyjęta?
A może rząd zwrócił się do "instytucji międzynarodowych", w takim razie warto zapytać: kiedy i do jakich i jaki jest efekt?
Od tych pytań Donald Tusk nie ucieknie, bo sam sprowokował ich postawienie. Donald Tusk poprzez swoje błędne działania jest najbardziej odpowiedzialny za to, że kłamstwo smoleńskie do dziś funkcjonuje w przestrzeni publicznej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/125260-rocznica-klamstwa-smolenskiego-poszlo-w-swiat-i-jest-tam-uznawane-za-prawde