Maciążek: WPROST ujemne PLUSY polskiej prezydencji

Fot. PAP
Fot. PAP

Motto:

„Plusy Unii Europejskiej mają swoje plusy i minusy”- Lech Wałęsa.

 

Jacek Pawlicki na łamach najnowszego Wprost przedstawił czytelnikom „bilans zamknięcia” polskiej prezydencji w UE. „Zdany egzamin” tego półrocza został w nim uzasadniony „plusami dodatnimi” i „plusami ujemnymi”, wśród których moją uwagę przykuły szczególnie te związane z polityką wschodnią. Stanowią one we wspomnianym tekście opiniotwórczego tygodnika lwią część „korzystnego salda” polskiej dyplomacji. Postanowiłem się im przyjrzeć z bliska.

Wśród trzech „plusów dodatnich” polskiej prezydencji (tych najbardziej spektakularnych) autor wymienił „rozpoczęcie negocjacji umów handlowych z Gruzją i Mołdawią”. Taki wybór zastanawia, ponieważ wśród „plusów ujemnych” odnajdujemy „fiasko na froncie ukraińskim”, które jest związane z brakiem ratyfikacji umowy stowarzyszeniowej tego kraju z UE.

Abstrahuję od tego, że oba przypadki mają formę niedokonaną i ich przyporządkowanie do kategorii sukcesów wydaje mi się wypełnianiem kwitu in blanco.

Zastanawiam się czy większe znaczenie dla autora Wprost ma rozpoczęcie rozmów na temat umowy międzynarodowej, czy jej ratyfikacja? No i dlaczego ocena tych wydarzeń politycznych to „PLUS ujemny” mimo braku zatwierdzenia dokumentu?

Ten minus wskazuje na rzeczywisty obrót sytuacji na linii Ukraina-UE, ale w ciągu znaczeniowym Pawlickiego to dopiero drugi wyraz, który z percepcyjnego punktu widzenia nie zostanie zapamiętany przez czytelnika. Mimo „kryzysu na froncie ukraińskim”, konieczne z perspektywy autora było podkreślenie dodatniości działań polskich, które m.in. prezydent Komorowski uznał za sukces. Mówiąc wprost użycie takiej klasyfikacji czy określenia uważam za nieuprawnione, wielu ekspertów uważa, że umowa stowarzyszeniowa może nie doczekać się ratyfikacji po stronie ukraińskiej.

Sukces to zresztą u Pawlickiego powielającego retorykę Belwederu pojęcie względne, bo kolejnym „plusem ujemnym” zestawienia Wprost jest „polityka wschodnia wspólnoty (będąca głównie polskim dzieckiem) [która] znalazła się w kryzysie.” Ujemność dodaną pro forma znów zdewaluował autor plusem, który przydzielono jak mniemam polskiej prezydencji za dobre chęci. Wynika to zresztą z kolejnych akapitów, w których winą za kryzys obciąża się Janukowycza, choć „próby mediacji podejmowane przez polską dyplomację i przywódców kilku innych krajów UE [nie pełniących jednak prezydencji] były spóźnione”. Prezydencja przypadła na trudny okres, więc zdaniem Pawlickiego jej cele podczas podsumowań wymagają dziś innej metodologii? Bo jak inaczej rozszyfrować logikę cytowanego tekstu?

Moim zdaniem skoro dewaluują się cele strategiczne to dewaluuje się także realne znaczenie prezydencji. Lepiej napisać, że z powodu trudnych warunków międzynarodowych i pomyłek strony rządowej nasze przewodnictwo w UE nie przyniosło spodziewanych korzyści, niż lansować przed społeczeństwem logikę „plusów ujemnych”.

Piszę o tym subiektywnie, jak wiadomo „plusy Unii Europejskiej mają swoje plusy i minusy”, więc może polska prezydencja także?

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych