Kataryna: jeśli traktujemy prawo poważnie, to po Macierewiczu następny pociągnięty do odpowiedzialności musi być Sikorski

Fot. PAP / Andrzej Hrechorowicz
Fot. PAP / Andrzej Hrechorowicz

Nowe oblicze prokuratorskiej chęci pociągnięcia do odpowiedzialności Antoniego Macierewicza za raport z weryfikacji WSI rysuje blogerka Kataryna.

Wbrew temu, w co zdają się wierzyć politycy Platformy i wierne jej media, działania a później raport Macierewicza, to nie był jakiś tam spontan niepokornego posła, a wtedy wiceministra. Zarówno prace komisji, której przewodniczył, jak i opublikowanie ostatecznego raportu przez prezydenta Kaczyńskiego miało solidne podstawy prawne w postaci ustawy z 9 czerwca 2006 roku Przepisy wprowadzające ustawę o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego oraz ustawę o służbie funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego. Tak, tak, to ta ustawa za przyjęciem której Platforma (poza Komorowskim) głosowała ręka w rękę z PiS, przykładając tę rękę także do tego zapisu:

Blogerka przywołuje art. 70 c ust.3, który mówi, że raport do publicznej wiadomości podaje prezydent po zasięgnięciu opinii Marszałka Sejmu i Marszałka Senatu.

Kataryna wnioskuje tym samym, że Platforma jest

współodpowiedzialna za to, że raport Macierewicza ujrzał światło dzienne, narażając podobno na szwank nasze bezpieczeństwo (Dukaczewski mówił coś nawet o "zdradzie stanu")

Przytacza też art. 58 ust. 1 ustawy, według którego po 14 dniach od wejścia w życie ustawy: premier na wniosek ministra obrony powołuje Pełnomocnika do spraw organizacji SKW oraz Pełnomocnika do spraw organizacji SWW, a także, iż minister obrony powołuje Komisję Likwidacyjną oraz wyznacza jej Przewodniczącego.

Blogerka przypomina, że w tamtym czasie ministrem obrony był nie kto inny niż Radosław Sikorski.

Tak, tak, wiem, że nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia i tylko firmował decyzję, na którą nie miał wpływu, tylko czy mnie to powinno obchodzić? Czy można usprawiedliwiać ministra, którego podpis widnieje pod tymi straaaaasznie szkodliwymi i nieodpowiedzialnymi decyzjami tym, że ministerialny stołek był dla niego tak cenny, że nie chciał lub nie potrafił się postawić i pozwolił na te wszystkie okropieństwa, których się podobno dopuścił Macierewicz? Nie obchodzi mnie dlaczego minister okazał się za cienki na swojego wiceministra - może się bardzo bał Kaczyńskiego, a może bardzo lubił być ministrem - to on odpowiada za Macierewicza, nawet jeśli w swoim resorcie był nie mającym nic do powiedzenia "słupem" podpisującym nieswoje decyzje.

Jak zauważa Kataryna, jeśli prokuratura oskarży Macierewicza, to poważne traktowanie państwa i prawa będzie wymagało pociągnięcia do odpowiedzialności za niedopełnienie obowiązków również jego ówczesnego szefa, czyli właśnie Sikorskiego.

A jemu, jako konstytucyjnemu ministrowi, przysługuje już Trybunał Stanu. Jeśli, rzecz jasna, ktokolwiek wierzy, że działania prokuratury są w tej sprawie czymś więcej niż bieżącą polityką i jej decyzje będą brać pod uwagę cokolwiek poza politycznymi potrzebami władzy. Przekonamy się szybko, bo jeśli zaraz po Macierewiczu prokuratorzy nie dobiorą się do jego bezpośredniego przełożonego, to znaczy, że chodzi wyłącznie o nią a prokuratura i prawo kolejny raz służą do rozprawienia się z niewygodną opozycją.

Idziemy o zakład, że prokuratorzy prokuratury generalnej zachowają więcej trzeźwości umysłu niż ich koledzy z prokuratury apelacyjnej i nie pozwolą na wnioskowanie o odebranie Macierewiczowi immunitetu, a tym samym konieczność grzebania się w odpowiedzialności obecnego ministra spraw zagranicznych.

Cały wpis na blogu Kataryny można przeczytać tutaj.

znp

 

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych