Jeżeli potwierdzą się dziś i umocują decyzje podjęte wczorajszej nocy w Brukseli, to będzie to oznaczało, że Donald Tusk poniósł całą serię porażek i obniżył pozycję Polski w Unii Europejskiej. Niektóre z tych działań wynikają wprost ze słabości politycznej obecnego obozu władzy a inne z jego błędnych założeń programowych.
Po pierwsze, istotą polskiej polityki europejskiej było do tej pory utrzymanie spójności Unii Europejskiej. Zgadzając się na przystąpienie do wewnętrznego paktu fiskalnego, Polska usankcjonowała „Europę dwóch prędkości”.
Po drugie, błędem jest zgoda Tuska na związanie się nowymi obowiązkami bez objęcia nowych praw w ramach systemu decyzyjnego. Tusk zgodził się na transfer kompetencji „za free” – nie otrzymujemy żadnych nowych możliwości wpływu na strefę euro (czym swoją zgodę warunkowała Wielka Brytania), będziemy zatem „słuchaczami” posiedzeń ministrów finansów strefy euro, a następnie, zgodnie z przyjętym zobowiązaniem, będziemy musieli wdrażać je w Polsce.
Po trzecie, rząd zobowiązał się do wpłat na rzecz ratowania strefy euro (via Międzynarodowy Fundusz Walutowy), a więc będziemy uczestniczyć także materialnie w pomocy bogatszym od siebie.
Po czwarte, w sposób spektakularny straciliśmy okazję, by stworzyć „grupę konkurencyjności” w Europie Środkowej. Do nowego traktatu nie przystępują Czechy i Węgry. Gdyby Polska także zgłosiła swoje zastrzeżenia (a przecież ma je też Szwecja) zmieniłoby to zapewne nie tylko przebieg negocjacji, ale także mogłoby stać się początkiem tworzenia podmiotowej przeciwwagi dla dominacji tandemu francusko-niemieckiego i to właśnie w oparciu o zdrowe gospodarki narodowe naszej części Europy – szwedzką, polską i czeską z dołączeniem węgierskiej, która także stawia na konkurencyjność.
Po piąte, Tusk zadeklarował przystąpienie do traktatu, na który może nie mieć zgody ze strony polskiego parlamentu (potrzeba 2/3 głosów), a fakt ten wynika przede wszystkim z tego, że rząd na żadnym etapie przygotowań do szczytu nie podjął dialogu z parlamentem, całkowicie go ignorując. Tusk podejmuje więc wielkie ryzyko kompromitacji, czyli niedotrzymania przyjętych na szczycie zobowiązań.
Wszystko to razem sprawia, że po pierwszym dniu posiedzenia Rady Europejskiej polska polityka europejska przegrywa 0-5.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/123394-po-pierwszym-dniu-posiedzenia-rady-europejskiej-polska-polityka-europejska-przegrywa-0-5