Andrzej Wajda, wybitny reżyser, zwracając się przed wyborami prezydenckimi do środowiska intelektualnego popierającego Bronisława Komorowskiego na prezydenta, mówił o wojnie, jaka wybuchła po Smoleńsku w Polsce i o naszych, czyli jego, przyjaciołach w TVN i w Polsacie. Ta relacja mogła się ukazać tylko dlatego, że wówczas we „wrogiej” publicznej TVP, pracowali dziennikarze, którzy ceniąc nawet sztukę filmową tego reżysera, nie uważali go za apolityczny autorytet, który może orzekać o wszystkim jako wszechwiedzący i wszech-rozumiejący gigant moralny. Teraz w TVP także pracują przyjaciele Andrzeja Wajdy. Przypominam sobie tę wypowiedź reżysera, gdy czytam między innymi na portalu w wPolityce, ale nie tylko, teksty podkreślające rozbieżność tego co działo się w Warszawie 11 listopada, z tym co trafiło i trafia do opinii publicznej (jeśli coś takiego jeszcze istnieje?) za sprawą środków masowego przekazu.
W pokojowym Marszu Niepodległości uczestniczyło ponad 20 tysięcy ludzi, którzy dali wyraz swemu przywiązaniu do wartości patriotycznych. Jest to grupa ludzi bardzo krytyczna wobec obecnie rządzących, grupa ludzi, która ma raczej jednoznaczne poglądy w kwestii kluczowej dla suwerenności Polski i wolności a mianowicie kwestii tragedii smoleńskiej. Wybranie się na Marsz Niepodległości z rodzinami, wymagało też pokonania lęku, gdy brało się pod uwagę psychozę nienawiści do „faszystów” nakręcaną przez środowisko Gazety Wyborczej, media i niemieckie lewackie bojówki.
20 tysięcy ludzi o mocnych poglądach, demonstrujących w Warszawie, w centrum władzy, ludzi nie podlegających manipulacji, jest pewnym wzorcem dla mniejszych ośrodków. To impuls dla tych, którzy wiedzą jaki charakter ma obecna władza i co się dzieje. Mamy bowiem stopniowe osuwanie się Polski ku wschodnim standardom, które z demokratyczną kulturą polityczną mają tyle wspólnego, co płk Putin z prawami człowieka. Wśród tych dwudziestu tysięcy raczej na próżno szukać takich, którzy będą płakać nad śmiercią Hanki Mostowiak z serialu „M jak miłość”, bo im fikcja nie myli się z rzeczywistością. Z punktu widzenia tych płaczących są po prostu zimni i niewrażliwi.
Polska to kraj, w którym media z premedytacją wytwarzają w głowach ludzi fikcyjne narracje, aby osłabiały postrzeganie i rozumienie faktów. Z rozmów, jakie prowadzę na bazarze mogłem wnioskować że śmierć Hanki Mostowiak stała się doniosłym wydarzeniem. Może nawet zdecydowanie istotniejszym niż „Marsz Niepodległości” i 11 listopada. Śmierć Hanki Mostowiak w okolicach 11 listopada może spowodować drobne przeformatowanie tego święta w głowach automatycznie i bezrefleksyjnie oglądających telewizje. A coś takiego może urosnąć do rangi wydarzenia tylko w społeczeństwie ludzi żyjących w wirtualu.
Medialna oligarchia „wychowuje” przyszłego wyborcę, czyli niszczy jego zdolność postrzegania faktów i ich ocenę, dając obrazy i narracje sformatowane na użytek utrzymania swej dominacji. Taką socjotechnikę uprawiają media w Rosji, w republikach bananowych i oligarchicznych systemach władzy w Ameryce Południowej, a potwierdzeniem tego, jest brak istnienia w mediach konkurencyjnych narracji, co daje możliwość wyboru.
A te 20 tysięcy, jak każda opozycja „antysystemowa” to sól w oku obecnej władzy. Co z tym zrobić? Co zrobić z tą grupą, która stanowi zaplecze opozycji parlamentarnej i nie daje się zmanipulować? Trzeba spowodować, aby apolitycznej, ale sądzącej że jest podmiotem polityki, większości, która chce z premierem Tuskiem budować mosty jak za Gierka, a nie robić polityki, bo to dla warchołów, tak sformatować przekazy, tak manipulować językiem, aby te 20 tysięcy zaczęło się jawić w głowach tych, którzy na poważnie przeżywają śmierć Hanki Mostowiak, jako zadymiarze i bandyci stadionowi a nie stateczni obywatele i patrioci. Bo końcu to, ci drudzy uruchamiają tych pierwszych, ośmielają ich.
I generalnie to się władzy i posłusznym, przyjacielskim tej władzy mediom w pełni udało. Ale nie jest to też specjalnie skomplikowane, gdy prawie we wszystkich mediach ma się już tylko samych przyjaciół.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/121920-co-zrobic-z-ta-grupa-ktora-stanowi-zaplecze-opozycji-parlamentarnej-i-nie-daje-sie-zmanipulowac