Przegraliśmy. Idea Marszu Niepodległości została skompromitowana. A wszystko za sprawą grupy zwyczajnych chuliganów

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP
Fot. PAP

Przegraliśmy. Idea Marszu Niepodległości została skompromitowana. A wszystko za sprawą grupy zwyczajnych chuliganów, którzy nie potrafili uszanować Święta Niepodległości, a z patriotyzmem nie mieli nic wspólnego.

Nie przeszliśmy – można powiedzieć podsumowując Marsz Niepodległości. Nie przeszliśmy, choć Marsz dotarł do celu, odniósł sukces frekwencyjny i składał się w zdecydowanej większości – co przyznała nawet „Gazeta Wyborcza” z rodzin z dziećmi, które chciały odczuwać dumę z Niepodległości. Nie przeszliśmy, nie dlatego, że zatrzymali nas lewacy czy zła policja, ale dlatego, że grupie gówniarzy, którym wydaje się, że są patriotami czy narodowcami zachciało się zadym z policją. Ich zachowanie (w obozie lewaków było podobnie, ale to akurat mnie nie dziwi, taka norma) sprawiło, że – jak przyznają sami organizatorzy - „przesłoniły” sam marsz.

Szukanie winnych jest sprawą trudną. Oczywiście mają rację organizatorzy Marszu, którzy w oświadczeniu wskazują, że odpowiedzialność za takie, a nie inne wydarzenia ponoszą „prowokacje lewicowych ekstremistów, bandytyzm prowokatorów i chuliganów, nieudolność sił porządkowych”. Ale nie sposób też nie dostrzec, że część odpowiedzialności spoczywa na naszej stronie. To po niej dostrzec można było tolerancję dla radykalnie-narodowych haseł ONR czy innych bojówek skrajnie narodowych. A wszystko w imię wspólnego marszu. Zachowania części (nawet jeśli niewielkiej) działaczy tych organizacji pokazują zaś, że nie może być z nimi wspólnego budowania patriotyzmu. Nie może, bowiem chrześcijański patriotyzm nie ma nic wspólnego z budowaniem wspólnoty krwi czy rasy. Nasze pojmowanie patriotyzmu, to wspólnota kultury, w której jest miejsce, dla każdego, kto chce być Polakiem. Niezależnie od tego, czy jest czarny, oliwkowy, czy pochodzi z Ukrainy, Nigerii, Izraela czy Palestyny.

 

Patriotyzm ludzi prawicy, konserwatywnej, chrześcijańskiej i narodowej w znaczeniu normalnym nie może być budowany we współpracy z radykałami, którzy nie potrafią uszanować Święta Niepodległości. I choć w tym roku chciałem iść w Marszu Niepodległości (nie dane mi to było, bo nie byłem w kraju), to w przyszłym już na nim nie pójdę. Nie mam ochoty, by moje dzieci uczyły się patriotyzmu, który manifestuje się zadymami, by świętowały go razem z ludźmi, których historia niczego nie nauczyła. I choć wiem, że te słowa nie odnoszą się do większości organizatorów marszu, a tym bardziej do zdecydowanej większości uczestników, to dopóki nie zrobią oni porządku we własnych szeregach, dopóki nie rozliczą się z zadymiarzami i skrajnymi radykalnymi narodowcami (choć to mniejszości), to trudno będzie przyprowadzić tam dzieci, które mają uczyć się patriotyzmu, a nie złych emocji.

To wszystko składa się na naszą klęskę. Klęskę dobrej idei Marszu Niepodległości.

Fronda.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych