Metoda salami? Hajdarowicz rozważa rozdzielenie stanowisk naczelnego "Rz" i "Uważam Rze". Reakcja: "To będzie koniec"

Grzegorz Hajdarowicz. Fot. wPolityce.pl
Grzegorz Hajdarowicz. Fot. wPolityce.pl

Grzegorz Hajdarowicz, nowy właściciel "Presspubliki" (wydawca "Rzeczpospolitej" i "Uważam Rze")  to człowiek wyjątkowy. Nie zrażając się niepowodzeniami w wydawaniu tygodnika "Przekrój", który po przejęciu przez jego firmę stracił kilkadziesiąt tysięcy kupujących, reklamy i pozycję opiniotwórczą, nie przejmując się problemami przejętego wcześniej "Sukcesu", podejmuje kolejne wyzwania. Nie poddaje się!

A na dodatek znajduje czas żeby, odwrotnie niż inni, pracujący według rzekomych "ładów korporacyjnych" właściciele, opowiadać o nieznanych nawet pracownikom planach firmy i spotkaniach wewnętrznych szerokiej publiczności. Wyluzowany, zawsze bez krawata, tak znacząco różni się od tych wszystkich drętwych właścicieli mediów, którzy przejmują się każdym niepowodzeniem, którzy chuchają na ludzi odnoszących sukces jakby byli jakimiś królewiątkami...Tu jest inaczej. Jest czymś budującym ten przykład niezmordowanej walki o medialny sukces.

Zwłaszcza, że pytania jakie Grzegorz Hajdarowicz otrzymuje od dziennikarzy są mało przyjemne. Ciągle naciskają, dopytują, w ślad za wpływowym politykiem PO Stefanem Niesiołowskim, kiedy zwolni - jak to ujęła dziś w TVP 1 red. Małgorzata Serafin - "dziennikarzy krytykujących rząd". Czy red. Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Rz" i współtwórca "Uważam Rze" pozostanie naczelnym? Hajdarowicz w rozmowie z nią nie kryje irytacji:

 

Na razie nie ma decyzji żeby nie był. Więc ja nie wiem w ogóle o co chodzi w tych pismach? Chodzi o to żeby mnie zainspirować żebym dokonał zmiany?

 

Pisma o których wspomina pan Hajdarowicz to liczne protesty przeciw zmianie kształtu redakcyjnego "Rz" i "Uważam Rze", w tym wystosowany przez władze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Nowy właściciel wpływowego dziennika i największego w Polsce tygodnika ma jednak inny pomysł, który ujawnił po raz pierwszy:

 

Natomiast jest pewien problem, o którym dzisiaj będziemy dyskutować, mamy takie wewnętrzne dość duże spotkanie na temat połączeń stanowisk - redaktora naczelnego dziennika i redaktora naczelnego "Uważam Rze". Nie do końca jestem przekonany dzisiaj, że to połączenie jest fortunne. To powoduje dzisiaj, szczególnie przy wydawanym "Przekroju", który będzie też wydawany w ramach tego samego wydawnictwa i jeszcze miesięcznik "Sukces", który połączymy z "First Class" wydawanym przez Presspublicę.

 

Paweł Lisicki będzie miał wybór czy być naczelnym "Rz" czy "Uważam Rze"?

Najważniejsze to podjąć decyzję czy jako wydawnictwo chcemy zaakceptować taką formułę żeby naczelny był na dwóch stanowiskach. Dzisiaj mamy tą dyskusję, zobaczymy jak ona się skończy...

 

A pana zdaniem powinien kierować "Uważam Rze" czy "Rzeczpospolitą"?

Nie wiem, to bardzo zdolny redaktor, dziennikarz, publicysta. nie wiem, trudno mi jest powiedzieć. Nie podejmę takiej decyzji sam, podejmę w gronie osób współpracujących. Natomiast to jest fundamentalna sprawa, sfera związana z organizacją redakcji a nie z polityką

 

A jeśli chodzi o personalia to one zostają np. do końca roku przyszłego?

W sensie personaliów jakich? Liczba zatrudnionych? Czy...

 

Mówimy o redaktorach o publicystach.

Wie pani, mamy 5 i pół dnia, trudno mi dziś deklarować co się będzie działo. Myślę, że wyniki finansowe pokażą, że muszą pewne zmiany być, musimy robić restrukturyzację. Jak zresztą Paweł Lisicki napisał w swoim artykule wstępnym do poprzedniego "Uważam Rze", Tusk ma 100 dni na reformę.

 

Pan też daje sobie 100 dni?

Mnie na aż tak długo nie stać, żeby dać sobie 100 dni. Rząd to jednak jest większe przedsiębiorstwo. Tutaj Presspublica jest mniejszym przedsiębiorstwem.

 

Czy uważa pan, że gazeta w takiej formule, gazeta krytykująca rząd, gazeta konserwatywna, powinna pozostać taka jaka jest?

Ja myślę, że to powinna być gazeta, która popiera wolny rynek, prywatną własność, prywatnych przedsiębiorców.

 

Czyli łososiowe (ekonomiczne strony "Rz" - red wP) wygrają?

A dlaczego? Popierać można tez politycznie. A nawet się powinno, bo politycy powinni czuć, nawet ci co rządzą, że nie można zapominać o tej grupie, która jest bardzo mocna w Polsce, którym rząd obiecał podatek liniowy i zapomniał (...)

 

Grzegorz Hajdarowicz, człowiek, który nie chce w białych rękawiczkach zabijać polskich prawicowych publicystów, jak rozumiem, tak?

Nie, nie chcę.

 

Nie wiemy niestety czy zaprzeczenie dotyczy "zabijania" czy "białych rękawiczek". Osoba z redakcji "Rz" do której zadzwoniliśmy z prośbą o komentarz, dobrze zorientowana w sytuacji, poprosiła o anonimowość, ale skomentowała dla nas ten niezwykle ciekawy, nowatorski w formule niecierpliwego odpytywania o los "dziennikarzy krytycznych wobec rządu", program telewizji publicznej. A właściwie wypowiedzi Grzegorza Hajdarowicza dotyczące rozdzielenia "Rz" i "Uważam Rze":

 

Ten wariant jest znany w redakcji od dość dawna. To sposób zwany "na salami". W skrócie chodzi o to by najpierw rozbić oba tytuły, "Rz" i "Uważam Rze". Następnie najpierw pokazać w "Rzeczpospolitej", że rząd można - jak to ujął Hajdarowicz - "popierać także politycznie", a następnie, za kilkanaście tygodni zająć się pacyfikowaniem "Uważam Rze" co bez wsparcia w postaci naczelnego "Rz" będzie łatwiutkie.

Autorzy tego pomysłu chyba jednak nie bardzo wiedzą o czym mówią. Nie zdają sobie sprawy z tego, że tygodnik jest robiony przez zaledwie kilka osób, a autorzy, publicyści są wspólni z "Rz". Tego się nie da rozdzielić. A jak się da, to oznacza zaduszenie tygodnika.

Z tego co wiem ekipa robiąca tygodnik doszła do wniosku, po precyzyjnej i chłodnej analizie, że się na to nie zgodzi. Po pierwsze, to oznacza zaduszenie tygodnika, co da się zrobić trzema ruchami, na co mocno naciska Platforma Obywatelska. To już lepiej wyjść i zająć się w przyszłości czymś innym, budową czegoś własnego niż czekać na egzekucję. Po drugie, nie sądzą by w tej sytuacji ktokolwiek poza Pawłem Lisickim zapewnił ochronę dorobku tygodnika i jego linii politycznej.

 

Nasz rozmówca dodaje:

 

Ale kluczowy jest szerszy kontekst i szersze pytanie przed jakim stoi Hajdarowicz. W powszechnej opinii na razie zapisał się raczej jako niszczyciel tytułów prasowych niż ich twórca czy odnowiciel. Jego decyzją jest czy zniszczy także  "Uważam Rze". Odwołanie Pawła Lisickiego z którejkolwiek funkcji będzie bowiem końcem tygodnika. Tam piszą twardzi, niepokorni, uczciwi ludzie, którzy nie jeden raz płacili już cenę za niezależność. Nie są do kupienia, nie są do zmanipulowania.

Wiedzą, że czytelnicy im ufają, czują, że nie mogą zawieść. Jeśli kluczowi redaktorzy i autorzy stracą niezależność i oparcie w Lisickim, po prostu odejdą. Na zimno. A z badań wynika jednoznacznie, że bez tej grupy tygodnik upodabnia się do wszystkich innych i spada w przepaść sprzedażową. Pewnie zresztą powstały przy okazji huk na cały kraj to przyspieszy.

Tak więc mówiąc zupełnie szczerze, to nie oni, ale Hajdarowicz musi podjąć decyzję co dalej. Z tego co wiem, zna te realia. To jego decyzja

 

- podsumowuje.

rop

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.