Kolejne zawirowania w Prawie i Sprawiedliwości to rzecz niezwykle cenna i ogólnie pożyteczna. Gdyby ich nie było, należałoby je wynaleźć. Skoro wybory już rozstrzygnięte, to z prawdziwą troską można pochylić się nad kondycją opozycji. Można wyrażać obawy, niepokój, prezentować szerokie spektrum poglądów. A po cichu szeptać z radością: "teraz to już naprawdę po PiS-ie". Co przecież szeptano i po odejściu Marka Jurka, i po rozłamie PJN-owskim, i także, bywało, po Smoleńsku. Kto wie, może przy okazji obecnej zawieruchy doczekamy się remaku słynnej okładki "Wprost" odwołującej się Wielkiej Czystki w Sowietach, gdy przeciwnikom Stalina strzelano w potylicę?
W każdym razie - zepsuć łatwo, zbudować trudno, o czym powinny pamiętać wszystkie strony konfliktu.
Zbyt długo o PiS nie da się chyba jednak debatować, bo gospodarcze czarne chmurki na horyzoncie - widoczne od dawna - zbliżają się do Polski, i z bliska, jak to chmurki z bliska, okazują się dość poważnymi chmurami.
Oto agencja Moody's nie wykluczyła obniżki perspektywy ratingu Polski do "negatywnej" już na przełomie roku, a później obniżki samego ratingu. Agencja uzależnia decyzję od realizacji planu redukcji deficytu, a więc od cięć. Od cięć, które minister finansów zapowiadał już przed wyborami, choć po cichu (zapowiedź oszczędności na 80 mld zł).
Unijny komisarz ds. budżetu Janusz Lewandowski - pytany o ewentualne obniżenie ratingu Polski - stwierdził:
"Polska, tak jak inne kraje, które są poza strefą euro, musi być niezwykle wrażliwa na ocenę zewnętrzną, nie tylko realnej gospodarki, ale również stanu finansów publicznych. Takie sygnały, jak ten, o którym rozmawia się w Polsce, czyli różne pogróżki agencji ratingowych, trzeba brać pod uwagę. Dlatego uważam, że Polsce opłaca się być kategorycznym zwolennikiem dyscypliny budżetowej, zdrowych finansów publicznych" - powiedział Lewandowski.
Bo Polska jest krajem o stosunkowo płytkich rezerwach bogactwa, i w przypadku obniżenia ratingu nasi kredytodawcy natychmiast zażądają znacznie wyższego oprocentowania obligacji. Polska to nie Niemcy ani Francja. Francja, której Moody's też zresztą zagroziła obniżeniem ratingu. I tam sprawa wywołała burzę oraz dużą dyskusję. W Polsce - skromne wzmianki w prasie. No, ale we Francji nie mają PiS-u.
I jeszcze opinia szefa NBP Marka Belki nt. perspektyw gospodarczych:
Wielu oczekuje, że liderzy wyciągną królika z kapelusza i wszyscy będą szczęśliwi. Uważają, że jakimś cudem uda się nam przywrócić zaufanie rynków, a następnie będziemy gładko żeglować, aby zawinąć do następnego portu. (...) Nie możemy zakładać, że to wszystko (co teraz się dzieje w gospodarce) zostanie rozwiązane w ciągu kilku dni czy nawet miesięcy. Czeka nas trudna i wieloletnia walka.
Powtórzmy: "trudna i wieloletnia walka". Nadzieje Europejczyków, że będzie lepiej i lepiej, właśnie się rozwiewają. Ruch "oburzonych" jest protestem przeciwko załamaniu się mirażu biorącego za pewnik, że pokolenie dzieci ma zawsze dużo lepiej niż pokolenie rodziców, o dziadkach już nie wspominając. Tak już nie będzie, przynajmniej w najbliższej przyszłości.
Europa wchodzi w duży zakręt, najpoważniejszy od upadku muru berlińskiego. Nie wiadomo, co z Euro, czy powstanie Europa dwóch prędkości, czy kontynent pozostanie wspólnotą, czy też niemal jawnie zdominują go Francja i Niemcy. Założenie obecnej polskiej władzy, że wystarczy płynąć w głównym nurcie, to dziś już - coraz bardziej - odpowiedź z przeszłości. Także dlatego, że w tym głównym nurcie nas zwyczajnie nie chcą.
Tak, Polska i polska prawica niczego tak nie potrzebuje jak kłótni w PiS przeprowadzanej na łamach "Wprost".
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/120691-media-zajely-sie-konfliktem-w-pis-dzieki-czemu-wiesci-gospodarcze-nikomu-nie-psuja-humoru
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.