Nasz wywiad. Przemysław Czarnecki: "W przeciwieństwie do wielu polityków - nie obiecuję gruszek na wierzbie!"

Przemysław Czarnecki/ facebook
Przemysław Czarnecki/ facebook

Izabella Wierzbicka: „Ostatni na liście, pierwszy dla Polski” – jak by Pan najprościej podsumował swoje hasło wyborcze?

Przemysław Czarnecki: Uważam, że zbyt często wielu polityków zapomina o najważniejszym zadaniu, jakim jest służba Polsce. A to jest dla mnie priorytetem.

Co determinuje do działania?

Jest to  w dużym stopniu sfera idei. Kandyduję, bo uważam, że w przypadku  polskiej klasy politycznej nastąpił czas na zmiany-  szczególnie gdy patrzymy przez pryzmat „dokonań” partii rządzącej.  Ja mam konkretną ofertę dla wyborców i myślę, że jeżeli im się spodoba, to znajdę się w Sejmie.

Czas na zmiany. .. A co się takiego dzieje w partii rządzącej?

Nie ukrywajmy, że - czy to w sferze przyziemnej-„bliższej ciału”-  gospodarczo-ekonomicznej, czy też ogólnie w sferze kultury politycznej - czołowi politycy Platformy Obywatelskiej mamią społeczeństwo.

Dla wielu młodych ludzi wejście do świata polityki jest z pewnością jakąś formą sprzeciwu wobec rządzących. Skoro coś mi się nie podoba, to idę do partii opozycyjnej i działam.  Nasza partia – PiS -  od wielu lat idzie tą samą drogą. I to mi się podoba. Uważam, że właśnie akurat to może przyciągnąć do nas młodych ludzi. PiS jest atrakcyjny dla młodego człowieka.

Co by Pan zmienił?

Ja, w przeciwieństwie do wielu polityków, nie obiecuję gruszek na wierzbie. Mam świadomość, że samodzielnie niewiele można zmienić. Trzeba przy tym pamiętać o linii partii, warto także pamietać także o tym, że polityka to gra zespołowa.

Między innymi chciałbym się skupić na prostych rozwiązaniach dotyczących systemu edukacji w Polsce, ale moją ambicją – związaną także z moim wykształceniem – jest poprawa działania Wymiaru Sprawiedliwości. Są pewne rozwiązania, które niewielkim nakładów sił i kosztów można wprowadzić.

Jakie to działania?

W przypadku systemu edukacji jest to na przykład kwestia związana z odpłatnością za studia. Coraz większa liczba studentów jest po  płatnych studiach. Ja uważam, że trzeba ustalić taki system, w którym de facto państwo refinansuje nawet płatne studia.  W momencie kiedy dany absolwent uzyska określony próg finansowy, to  te pieniądze będą automatycznie pobierane z zarobków studenta. Wiadomo, że wiązałoby się to z różnego rodzaju deklaracjami, np. odnośnie tego, iż student po studiach będzie pracował w Polsce. Można pójść w tym kierunku i pomyśleć jak to zrobić.

A jeżeli mówimy o wymiarze sprawiedliwości to musi być on zarówno strukturalnie, jak i osobowo musi być poddany daleko idącym reformom. Są tam różnego rodzaju patologie, sprawy są przewlekle toczone. Mam pomysł, żeby funkcjonariusze publiczni, szczególnie będący funkcjonariuszami publicznymi z wyboru - czy to posłowie, czy to rada ministrów – mieli większą  odpowiedzialność karną niż zwykły obywatel. Nie ulega wątpliwości, jak demoralizujący dla społeczeństwa jest fakt, iż  polityk, który bierze łapówkę zagrożony jest pdobną karą jak dajmy na to  policjant, który bierze 100 zł.

Ponadto nie chodzi mi tylko o samą kwestię wymiaru kar. Uważam, że prawo powinno służyć przede wszystkim dla obywatela, a nie dla aferzysty. Poziom skomplikowania polskiego prawa jest taki, że normalny obywatel czuje się zagubiony w tym wszystkim. Jest pytanie, czy państwo nie mogłoby bardziej wspierać  istnienia poradni prawnych np. przy uniwersytetach. Jest wiele takich pomysłów.


Należą do nich także te dotyczące ułatwień dla młodych osób zakładających własną działalność gospodarczą. Chodzi o to, aby świadczenia fiskalne czy składki społeczne przynajmniej w tym początkowym okresie były jak najniższe. Przyjazne państwo nie może być tylko nic nie znaczącym sloganem, służącym do promowania politycznych miernot, ale musi stać się faktem

Wyborcy mają duże oczekiwania, ja jednak im powtarzam, że najpierw trzeba przejąć władzę, żeby móc coś zrobić.

Często się zdarza, że ktoś przejmie władzę a z obietnic są nici…

Najpierw powinniśmy się skupić na tym, by przeprowadzić rzetelny bilans otwarcia, tak by w przypadku potwierdzenia naszych prognoz odnośnie tragicznego stanu finansów publicznych być w stanie znaleźć oszczędności. Dopiero później powinniśmy zacząć realizować nasze obietnice wyborcze. Trzeba szukać oszczędności w  pieniądzach wypływających w przedziwny sposób ze sfery budżetowej. Wystarczy popatrzeć m.in. na Stadion Narodowy, który został sfinansowany przez Skarb Państwa jako jeden z najdroższych obiektów sportowych na świecie. Także inne nowo wybudowane stadiony nie oferują wcale wysokiego standardu w porównaniu do  stadionów w innych częściach Europy, które zostaly zbudowane za znacznie mniejsze pieniądze. Podobnie jest także w przypadku kosztów budowy dróg, które są horendalne, etc, etc...

Główny postulat Prawa i Sprawiedliwości w dziedzinie finansów publicznych zakłada, że bez audytu, bez kontroli tego, na co do tej pory były wydawane pieniądze, nic się nie da zrobić. Ja unikam obietnic, że „jak dojdziemy do władzy, to zrobimy to i tamto”. Jest jeszcze dużo do zrobienia – czy to w dziedzinie ideologii, w której Platforma Obywatelska zarzuciła pewne kwestie, czy to w dziedzinie ekonomii i gospodarki.

Jakim Pan będzie posłem?

Chciałbym być posłem nastawionym na mieszkańców Dolnego Śląska – tu się urodziłem, tu mieszkam i stąd kandyduję. Nie chciałbym, żeby mieszkańcy przychodzący do biura poselskiego wracali z niczym. Ja znam potrzeby Dolnego Śląska i wiem, w którym kierunku należy pójść.Chcę być posłem pracującym ciężko dla Polski, dla ludzi, nastawionym na potrzeby mieszkańców, otwartym na obywateli.

Czy ostatnie miejsce na liście pana nie ogranicza? Ma Pan „młodą konkurencję”?

Nie przywiązuję wielkiej wagi do miejsca na liście. Uważam, że jeżeli człowiek ma coś dobrego do zaproponowania i umie dotrzeć ze swoim programem do wyborców, to może zdobyć  ichzaufanie niezależnie od numeru na liście. Uważam, że wyborca, który chce na mnie zagłosować, bez problemu znajdzie mnie jako ostatniego na liście.  We Wrocławiu jestem jednym z najmłodszych kandydatów Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu.

Czy znane nazwisko pomoże Panu osiągnąć sukces?

Znane nazwisko to za mało by osiągnąć sukces. Ciężko pracuję na własny rachunek, by zdobyć  i utrzymać zaufanie wyborców. Oczywiście w jakimś stopniu może być mi łatwiej, bo inni- szczególnie młodzi politycy- muszą swoje nazwisko odpowiednio wypromować. Ja tego już robić nie muszę.

Nie obawia się Pan przyszycia etykiety „Syn europosła Czarneckiego”?

Nie mam się czego obawiać. To jest kwestia indywidualnego podejścia danej osoby do mnie. Tak jak powiedziałem – pracuję na własny rachunek. Sam chciałem wejść w politykę. Tata nigdy mi nie mówił „Przemku, musisz!”, nie robił mi też kampanii – takie oskarżenia słyszałem i nie mogę się z nimi zgodzić. W 95 % jest to moja autorska kampania, mój własny pomysł. Ojciec wspiera mnie przede wszystkim duchowo. Ze względu na natłok swoich własnych obowiązków rzadko ma okazję być we Wrocławiu.

Nie ma Pan swojej strony internetowej, jak Pan dociera do elektoratu wyborów?

Promuję się głównie na facebooku – tam każdy mnie może znaleźć, informacje są na bieżąco uzupełniane..

Dziękuję za rozmowę, życzę realizacji planów.

Dziękuję.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.