"Jak to się stało, że w Warszawie, w gmachu przy al. Niepodległości, przez tyle lat funkcjonował jeden z najważniejszych instrumentów podległości naszego kraju?"

Fragmenty wstępu i zakończenia najnowszej książki Sławomira Cenckiewicza "Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943-1991 (wprowadzenie do syntezy)". Premiera - i spotkanie z Autorem - już DZIŚ 28 września 2011 r. w Traffic Club w Warszawie o godz. 18.00 - red.


Motto:

Tradycja oręża polskiego jest tak wielka

i tak stara jak nasza tysiącletnia historia.

Są w niej zwycięstwa, są i klęski,

ale nie może w niej być zdrady narodowej.

Lepiej nie mówić o tradycji tam,

gdzie oddziały formował nasz wróg i najeźdźca Polski

gen. Władysław Anders, przemówienie radiowe z 25 II 1954 r.

Jest upalny 22 lipca 2006 r. Kolejna rocznica ogłoszenia manifestu PKWN w Moskwie, który dał formalny początek państwowości Polski Ludowej. Decyzją władz RP zostaję przewodniczącym Komisji ds. Likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.

Gdy kilka dni później z pierwszej ręki zapoznaję się z mentalnością wysokich oficerów tej służby, postanawiam ustalić i zrozumieć, jak to się stało… Jak to się stało, że w Warszawie, w gmachu przy al. Niepodległości, przez tyle lat funkcjonował jeden z najważniejszych instrumentów podległości naszego kraju. Jak to się stało, że dopiero w siedemnastym roku budowania demokratycznej Polski rozmontowano tę postsowiecką redutę zlokalizowaną w najdalej na wschód położonym kraju zachodniej części Europy. I jak to się stało, że do realizacji tego zadania polskie państwo wyznaczyło doktora nauk historycznych.

Ukończenie przedkładanej Czytelnikowi książki traktuję jako wypełnienie — po pięciu latach — zobowiązania, którego podjąłem się w 2006 r., ponieważ jako badacz i historyk aż za dobrze wiem, iż ludzką pamięcią, naszymi zaszłościami nie można w dowolny sposób zarządzać. Nie można arbitralnie stwierdzić, że czegoś nie będziemy pamiętać, że jakiś fragment przeszłości jest nieistotny. Wreszcie, że pozbywanie się niepotrzebnego balastu wymaga wytrwałości.

Nie bez znaczenia jest to, jak wielkim zaufaniem (lub nieufnością) społeczeństwo darzy swoje wojsko. Jednym z celów niniejszej książki jest dostarczenie Czytelnikom rzetelnej wiedzy, racjonalnego fundamentu, na którym można budować zaufanie lub — gdy to uzasadnione — podtrzymać nieufność wobec pewnych instytucji i środowisk III RP. W tym do takich, które nie szczędzą wysiłków, by ukazywać nam swój poddawany codziennemu „makijażowi” wizerunek rzekomej polskości.

Przez cały okres swojego istnienia Ludowe Wojsko Polskie (1943–1990) z powodzeniem realizowało obie funkcje i było armią „nowego typu”, która nie mieściła się w jakiejkolwiek z dotychczasowych tradycji polskiego oręża. Początkowo było faktycznie „Polską Dywizją Armii Czerwonej”, którą w ramach „sojuszniczej pomocy kadrowej” zasilili oficerowie sowieccy. Bezpośredni nadzór sowiecki znikał stopniowo po 1956 r., ale do końca istnienia Polski Ludowej, a nawet dłużej, gdyż Układ Warszawski funkcjonował do lipca 1991 r., LWP podporządkowane
było Moskwie. Sowieci narzucili własną doktrynę wojenną, system szkolenia i kształcenia kadr oficerskich (w dużej mierze w akademiach ZSRS) oraz tradycję.

Sowiecki charakter LWP był szczególnie widoczny w wywiadzie wojskowym, który realizował przede wszystkim wytyczne GRU. Jego główny obszar działania (Niemcy, Dania i kraje Beneluksu) pokrywał się z kierunkiem planowanej ofensywy tzw. Frontu Nadmorskiego należącego do Zachodniego Kierunku Działań Wojennych wojsk Układu Warszawskiego. W tym sensie, zgodnie z tytułem niniejszej książki, było to Długie ramię Moskwy. Potencjał LWP (drugi co do wielkości w całym Układzie Warszawskim) i jego planowany udział w przyszłej wojnie przeciwko Zachodowi sprawiały, że armia PRL stała się głównym gwarantem wpływów i kontroli sowieckiej nad Polską. Według danych z 1980 r., w okresie pokoju (czas „P”) w siłach zbrojnych PRL służyło 394 500 oficerów i żołnierzy, zaś w okresie planowanej wojny (czas „W”) stan liczebny LWP miał wzrosnąć do 610 000.

Wierność Związkowi Sowieckiemu oraz wypływająca z doktryny komunistycznej „wewnętrzna funkcja” LWP stały się także podstawą licznych interwencji wymierzonych przeciwko własnemu narodowi. Pacyfikacja podziemia niepodległościowego, walka z emigracją, udział w stalinowskich represjach i mordach sądowych, fałszowanie historii, sowietyzacja kultury, prześladowanie Kościoła katolickiego, brutalne dławienie społecznego oporu w Czerwcu ’56, Marcu ’68, Grudniu ’70 i Grudniu ’81 czy wreszcie niezwykle ostre represje sądowe dekady
lat 80. złożyły się na tradycję LWP. Uzupełnia ją wynikający z „funkcji zewnętrznej” najazd na Czechosłowację w 1968 r. i wsparcie udzielane ruchom komunistycznym na całym świecie, a nawet terrorystom arabskim.

Służby wojskowe były gwarantem wpływów i kontroli sowieckiej nad Polską. Wiele wskazuje na to, że podlegały one o wiele ściślejszej kontroli ze strony Sowietów aniżeli służby cywilne. Decydował o tym potencjał militarny Polski Ludowej i planowany przez ZSRS udział LWP w przyszłej wojnie przeciwko Zachodowi. Dlatego wojskowe tajne służby były zarówno narzędziem dyscyplinowania armii, jak i do pewnego stopnia również kontrolowania aparatu państwa. Nasuwa się przypuszczenie, że wykonywanie funkcji wewnętrznych przez wywiad i kontrwywiad na tyle zadowalało mocodawców sowieckich, że nie próbowali w sposób bardziej zdecydowany poprawić ściśle wywiadowczej i kontrwywiadowczej jakości i wydajności służb wojskowych PRL.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.