Plac przed wejściem na sopockie molo. Wrześniowe, niedzielne popołudnie i zaskakujący skwar lejący się z nieba. Wokół mnóstwo ludzi. Pośród nich legenda "Solidarności" - Andrzej Gwiazda z żoną Joanną. Oraz nasza 10-osoba grupa młodych osób, promująca kandydaturę pana Andrzeja do Senatu RP. Ulotki, gazetki i nieschodzące z naszych twarzy uśmiechy. Spacerowicze chętnie biorą materiały wyborcze, odważniejsi proszą kandydata o wspólne zdjęcie albo autograf. Oczywiście zdarzają się także oznaki niechęci i trudnej do ukrycia agresji.
Nienawidzę PiS
- syczy do mnie sędziwa kobieta. Na pytanie dlaczego, odpowiada, że "nienawidzi, bo tak". Niepokoi powtarzająca się na tego typu pelnerowych akcjach odpowiedź niemałej części osób młodych:
Ja się polityką nie interesuję!.
Brzmi niemalże jak powód do dumy. Udało się politykę zohydzić.
Sensację wśród przechodniów wzbudzają chłopcy w koszulkach "Gwiazda miałeś rację", wykonujący widowiskowe powietrzne akrobacje na wyczynowych szczudłach. Po dwóch godzinach ulotkowania i rozmów o Polsce, które są stałą składową inicjatyw ulicznych kończymy. Pan Gwiazda jest już w drodze na kolejne spotkanie z mieszkańcami Gdańska, tym razem w dzielnicy Nowy Port. Żegnamy się z resztą ekipy i razem z kolegą ruszamy w stronę wyjścia.
Nagle wśród tłumu przechodniów dostrzegamy głównego rywala naszego kandydata. Bogdan Borusewicz idzie spokojnie, niepozornie ubrany, wydaje się być nierozpoznany przez nikogo. Zawracamy. Szybko dajemy znać przyjaciołom, z którymi dopiero co się pożegnaliśmy i już po kilku chwilach przecinamy drogę panu marszałkowi.
Andrzej Gwiazda, kandydat na senatora RP, bardzo proszę
- mówię wręczając panu Borusewiczowi gazetkę wyborczą. Ten bierze ją i idzie dalej przekonany, że nie wiemy, kim jest.
To jak? Zagłosuje pan na swojego kolegę?
- pytam. Kandydat PO zatrzymuje się. W tym momencie otaczają go nasi przyjaciele. Pan marszałek wydaje się być trochę zdezorientowany, szczególnie, gdy widzi ludzi na szczudłach w koszulkach z nazwiskiem Gwiazdy.
Ponieważ to mój kolega i go znam, to na niego nie zagłosuję. Zagłosuję na siebie
- odpowiada i przecisnąwszy się przez uśmiechniętych zwolenników swojego kontrkandydata pospiesznie odchodzi.
Dla kandydata PO, który nie zadał sobie trudu, aby zorganizować choć jedno spotkanie wyborcze w swoim okręgu, ale znajduje czas na wspieranie ludzi Platformy z innych miejsc Polski zetknięcie z tak dużą i świetnie zorganizowaną grupą musiało być niemałym szokiem. Cóż, Panie marszałku, mam nadzieję, że jest Pan gotowy na więcej.
Czekamy jutro, 26.09 w Radiu Gdańsk o 17.00. Będzie Pan?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/119192-z-kampanii-andrzeja-gwiazdy