"…CAŁYM ŻYCIEM PEŁNIĆ SŁUŻBĘ … Nieznana historia Komitetu Obrony Robotników". "Musieliśmy więc pokazać, że naród jest po stronie robotników"

Nagłówek prasowy z okresu po spacyfikowaniu robotniczych buntów w Radomiu, Ursusie i Płocku.
Nagłówek prasowy z okresu po spacyfikowaniu robotniczych buntów w Radomiu, Ursusie i Płocku.

Antoni Macierewicz i Piotr Naimski i Wydawnictwo "Arcana" zapraszają na spotkanie poświęcone 35. rocznicy powstania KORu połączone z zapowiedzią książki ... Całym życiem pełnić służbę ... Nieznana historia Komitetu Obrony Robotników.

PIĄTEK, 23 września, godz. 11:00.

Pałac Staszica, Sala Lustrzana (ul. Nowy Świat 72)

Relacje zebrała i opracowała Justyna Błażejowska. Książka ukaże się nakładem Wydawnictwa „Arcana.

 

 

U nas fragmenty publikacji:


W czerwcu 1976 r. władze komunistyczne ogłosiły drastyczną podwyżkę cen. W odpowiedzi na to w całej Polsce wybuchły strajki, które często miały charakter powstania przeciwko rządzącym komunistom. Podwyżki odwołano, ale na protestujących spadły okrutne represje: tysiące robotników wyrzucono z pracy, aresztowano, wielu torturowano. Solidarnościową akcję pomocy podjęły środowiska młodzieży patriotycznej z 1. Warszawskiej Drużyny Harcerzy im. Romualda Traugutta „Czarna Jedynka”. Równocześnie przedstawiciele harcerzy rozpoczęli rozmowy z ówczesną opozycją polityczną. Celem tych rozmów było powołanie Komitetu Obrony Robotników. 23 września 1976 roku czternaście osób podpisało „Apel do społeczeństwa…” informujący o założeniu Komitetu Obrony Robotników – Ofiar Represji Wydarzeń Czerwcowych. Historia tych działań do dzisiaj jest nieznana, a kluczowa rola środowisk harcerskich i niepodległościowych w organizowaniu akcji pomocy i powołaniu KOR – przemilczana.

*

W prezentowanej publikacji zawarte są fragmenty publikowanych po raz pierwszy relacji Marka Barańskiego, Bohdana Cywińskiego, Ludwika Dorna, Urszuli Doroszewskiej, Wojciecha Fałkowskiego, Marcina Gugulskiego, Janusza Krupskiego, Krzysztofa Łączyńskiego, Antoniego Macierewicza, Małgorzaty Naimskiej, Piotra Naimskiego, Jana Olszewskiego, Zofii Romaszewskiej –organizatorów pomocy dla represjonowanych po wydarzeniach Czerwca’76, twórców i współpracowników Komitetu Obrony Robotników. Wyłania się z nich prawdziwy obraz antykomunistycznego ruchu oporu i roli środowisk przeciwstawiających się komunizmowi.

Antoni Macierewicz:

Powstanie Komitetu Obrony Robotników stanowiło konsekwencję naszych długotrwałych i wytężonych wysiłków. […] Praca, którą na przełomie lat 60. i 70. rozpoczęliśmy w 1. Warszawskiej Drużynie Harcerzy im. Romualda Traugutta, czyli „Czarnej Jedynce”, miała na celu przygotowanie elit młodzieży na moment, kiedy realne stanie się bezpośrednie zaangażowanie na rzecz niepodległości. Zdawaliśmy sobie sprawę […] że w tamtym czasie możliwe było jedynie prowadzenie pracy wychowawczej. Chodziło o to, by ukierunkować ją na wychowanie kadr ludzi zdolnych do służby niepodległościowej wtedy, kiedy powstaną dogodne ku temu warunki.

Jan Olszewski:

Osoby ze środowiska dawnych „komandosów”, które się do mnie wtedy zwracały, snuły projekty nieco oderwane od rzeczywistości. Poprzez jakieś działanie szukały możliwości, aby zaakcentować swoją obecność, ale ich pomysły dotyczyły raczej akcji medialnych, utworzenia firmy, która by się sprzedała dobrze medialnie. Ich zdaniem trzeba było robić coś w płaszczyźnie jakiegoś stowarzyszenia. Najlepiej oddział krajowy organizacji istniejącej za granicą i zajmującej się obroną praw człowieka. Gdzieś w tym obszarze znajdowały się wszystkie te projekty. Mogłem tylko proponować, by włączyli się jednak w akcję pomocy robotnikom. Ludzie ze środowiska Kuronia nie przyjmowali tego do wiadomości…

Antoni Macierewicz:

Siedziałem na murku przy pałacu Staszica i widziałem, jak Krakowskim Przedmieściem maszeruje kolumna ludzi z czerwonymi flagami wykrzykująca: „Gierek-partia, partia-Gierek”. Zmierzała w kierunku Stadionu Dziesięciolecia, gdzie miał się odbyć wiec potępiający strajkujących robotników. Wyglądało to z jednej strony humorystycznie, ponieważ widać było, że nie przywiązują żadnej wagi do swoich okrzyków, tak jak kiedyś ci, którzy w 1968 r. wołali „Syjoniści do Syjamu”. Z drugiej strony wrażenie robiła masowość tego pochodu. A wszyscy bezmyślnie wykrzykiwali: „Precz z warchołami”, „Niech żyje partia...” Widząc to poczułem autentyczną wściekłość. Widok tego przemarszu był tak absurdalny i upokarzający, że bardziej zmobilizował mnie do działania niż wszelkie rozważania polityczne. Zrozumiałem w jednej chwili, że nasza odpowiedź musi być zdeterminowana i publiczna. Tu już nie było miejsca na konspirację i inteligenckie petycje do władz. Chciano upokorzyć robotników, którzy wystąpili w obronie narodu. Musieliśmy więc pokazać, że naród jest po stronie robotników.

Wojciech Fałkowski:

Jestem w pewnym sensie świadkiem kluczowym, mimo że jednej strony. Powiem zaraz o czymś, o czym chyba dwa razy mówiłem dziennikarzom „Gazety Wyborczej”, jak zgłosili się do mnie po wywiad. Później przestali to robić. Komitet Obrony Robotników został wymyślony przez Antoniego Macierewicza. Organizatorem akcji pomocy – rozumianej jako wstęp do szerszego działania politycznego, pomysłodawcą zarówno idei, jak i inicjatorem KOR był Antoni Macierewicz. To on na początku lipca – choć nie posłużył się nazwą – nakreślił generalną koncepcję organizacji korowskiej.

Piotr Naimski:

Przyszli do mnie koledzy i przyjaciele z „Czarnej Jedynki” – Antek Macierewicz i Wojtek Onyszkiewicz. […] Usłyszałem od nich, że podjęli spontaniczną próbę zaangażowania drużyny, czy raczej Gromady do akcji pomocy w Ursusie. Siłą rzeczy, ponieważ od pewnego czasu prowadziłem Gromadę, miałem wszystkie adresy, kontakty, numery telefonów. Jakoś tak to wyszło, że przypadło mi przejęcie wszystkiego od strony organizacyjnej. Antek zajął się kontaktami z adwokatami, oczywiście przede wszystkim z Janem Olszewskim, ale zaangażowało się ich kilku. […] Zacząłem dzwonić do ludzi figurujących w moim „czarnym zeszycie”, wywoływać ich, spotykać się z nimi. Po kolei składałem im propozycję działania i wyjazdów do Ursusa. […] Część od razu spontanicznie się godziła, część niekoniecznie. […]

U mnie powstał bank informacji. Jadący do Ursusa zgłaszali się i dostawali adresy, pierwotnie tylko adresy. Mieli zobaczyć, jak  sytuacja wygląda na miejscu. Zwykle wracali w nocy, przedostatnim albo ostatnim pociągiem i zdawali mi relację. Mieszkałem wtedy w Al. Jerozolimskich, blisko dworca, co okazało się bardzo wygodne. Mówili z głowy albo odczytywali to, co mieli zapisane. Zwykle jak wybierali się tam następnym razem, wręczałem im pieniądze, przeznaczone dla potrzebujących wsparcia, ale niekoniecznie, bo na ogół bardziej potrzebna była pomoc prawna. […] Mieliśmy […] głęboką świadomość, że to nasza szansa, że to jest element szerszej całości, że jeżeli to wygramy, to będzie to punkt wyjścia do dalszego działania.

Ludwik Dorn:

Pojawiła się taka konieczność, więc tam – do Radomia – pojechałem. Dwa razy mnie stłuczono i przestałem jeździć. Na trzy wyjazdy – dwa razy zostałem pobity. Potem straszliwie się ciskałem, bo Jan Józef Lipski napisał w swojej książce, że otrzymałem zakaz od KOR. W rzeczywistości o żadnym zakazie nie było mowy, w ogóle co to jest, przecież nikt mi niczego nie mógł zakazać! Natomiast koledzy po prostu przestali mnie informować o terminach procesów. W ten sposób to załatwili, w sumie na jedno wyszło.

Piotr Naimski:

Dochodzimy do wniosku, my – to znaczy Antek i ja, w mniejszym stopniu Wojtek Onyszkiewicz, może trochę i Mirek Chojecki – że przyda się nam zorganizowanie „czapki” z głośnymi nazwiskami. Takiego piorunochronu, złożonego z ludzi, których będzie trudno zamknąć. Bo gdyby nas pozamykano, nikt by tego oczywiście nie zauważył. Zaczęliśmy kombinować, jak to zrobić, od której strony do tego podejść. W tym mniej więcej czasie przyszedł do mnie Heniek Wujec. Stwierdził, że może by tu właśnie coś utworzyć, nie wiem, czy padło słowo „komitet”, i zaproponował, aby to omówić z Mazowieckim. My z Mazowieckim spotkać się nie chcieliśmy i do takiego spotkania nie doszło.

Antoni Macierewicz:

Jacek Kuroń po napisaniu listu do Berlinguera, pierwszego sekretarza Komunistycznej Partii Włoch, został wzięty do wojska. Adam Michnik  wyjechał do Francji na zaproszenie Sartre'a. Pamiętam takie spotkanie, podczas którego doszło do burzliwej dyskusji nad sensem jawnego działania i Michnik wychodząc rzucił w moją stronę: „To wy sobie zakładajcie te komitety czy kółka samokształceniowe, a ja wyjeżdżam...” I wyszedł.

Jan Olszewski:

Dochodzimy do Komitetu Obrony Robotników. […] Sformułowaną koncepcję usiłowaliśmy wprowadzić w życie, ale pierwszy akt zakończył się niepowodzeniem, chyba po prostu na zasadzie nieporozumienia. […] Uczestnicy tego pierwszego spotkania później wykazali jak najlepszą wolę. Wtedy jednak nasz pomysł przekraczał próg ich wyobraźni.

Piotr Naimski:

Wyszliśmy stamtąd i stwierdziliśmy, że to jest w ogóle jakaś kpina, że jest to po prostu w ogóle do niczego, znowu się nie udało, że z tego nic z tymi ludźmi nie wyjdzie, że nie o to nam chodzi. Kilka dni później spotkaliśmy się we trzech u mnie w domu, Wojtek Onyszkiewicz, Antek i ja. Postanowiliśmy, że zakładamy komitet we trzech, Komitet Obrony Robotników. Robiliśmy to z przeświadczeniem, że jeśli nas zamkną, to nas zamkną, ale jak już będzie istnieć instytucja, to znajdą się następni. Znajdzie się trzech następnych, którzy się zgłoszą i dzięki nim Komitet Obrony Robotników będzie kontynuował swoją działalność. […] I z taką decyzją, że KOR już jest, postanowiliśmy się spotkać z Janem Józefem Lipskim i Kuroniem, w mieszkaniu Antka Libery. […] Powiedzieliśmy kolegom o powołaniu Komitetu. Wtedy Jan Józef stwierdził, ciężko wzdychając i mówiąc, że to bez sensu, że po raz drugi w życiu uczestniczy w bezsensownej historii, a pierwsza to Powstanie Warszawskie, ale że się przyłącza. „Widocznie tak być musi” – dodał. Kiedy o powstaniu KOR dowiedział się Jacek Kuroń, postanowił się przyłączyć. Z tego, na ile go znałem, zrobił to poniekąd spontanicznie, poniekąd z wyrachowania.


*
(Fragment niepublikowanego tekstu Justyny Błażejowskiej)


Literaturę dotyczącą Komitetu Obrony Robotników i Komitetu Samoobrony Społecznej „KOR” trudno wbrew pozorom uznać za obszerną. Do dziś najchętniej przywoływaną pracą pozostaje książka „Opozycja polityczna w PRL 1945-1980” autorstwa obecnie profesora Andrzeja Friszkego, wydana przez londyński „Aneks” w roku 1994. Posiłkujące się nią kolejne roczniki badaczy jak gdyby nie dostrzegają, że została ona napisana z określonych pozycji politycznych i towarzyskich. Miast prowadzić samodzielne studia nad tematem, dokonując odpowiedniej analizy i wyciągając własne wnioski, niekiedy wręcz bezrefleksyjnie powielają zawarte w niej tezy, prezentowane jako naukowe ustalenia, co powoduje utrwalanie raz ogłoszonej wersji wydarzeń. Na sposób omawiania dziejów czy aspektów działalności Komitetu fundamentalny wpływ mają także różnego rodzaju rocznicowe artykuły i materiały wspomnieniowe publikowane na łamach „Gazety Wyborczej”, przedstawiające historię KOR z punktu widzenia jej środowiska, co wiąże się z podkreślaniem własnych zasług, przy jednoczesnym umniejszaniu czy wręcz eliminowaniu roli faktycznych inicjatorów Komitetu Obrony Robotników, Antoniego Macierewicza oraz Piotra Naimskiego.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.