„Co innego mówił, a co innego robił. Jego zachowanie to po prostu czysty fałsz” – z Janem Religą rozmawia Tomasz Kwiatek

Zacznijmy od spraw bieżących, jak to się stało, że startuje Pan do Sejmu z list PJN a nie z PiS? Jak do tego doszło, przecież jest Pan tzw. „mocnym” kandydatem, został Pan posłem startując z 13 miejsca na liście?

Chętnie podzielę się tą informacją. Otóż, od maja do połowy sierpnia br., byłem kandydatem z numerem dwa na liście PiS – ta informacja obiegła wszystkie media. Pierwszy na liście miał być poseł Sławomir Kłosowski. W połowie sierpnia Kłosowski zadzwonił do mnie i powiedział, że komitet polityczny PiS-u zaproponował mi start do Senatu, a nie do Sejmu. Ja pytam jak to się dzieje? W ostatniej chwili taka nagła zmiana decyzji, skoro byłem typowany do Sejmu?

To było w dniu kiedy komitet polityczny ustalał miejsca na listach PiS do Sejmu i Senatu?

Tak to było w tym dniu. Dowiedziałem się o tym od posła Kłosowskiego. Ja zakomunikowałem mediom, że startuję do Sejmu, a nie do Senatu. Poniosłem już pewne koszty w tym zakresie, planowałem wydać specjalną gazetę. Pytałem jak to się stało? Czyja to była decyzja? Traktowałem to jako nieporozumienie. Zastanawiałem się o co w ogóle chodzi.

Jaką konkretnie otrzymał pan informację od posła Kłosowskiego?

Taką, że komitet polityczny oczekuje odpowiedzi, czy się zgadzam czy się nie zgadzam. Ja odpowiedziałem, że się nie zgadzam kandydować do Senatu. Z tego co wiem, odbyło się jeszcze jedno posiedzenie komitetu politycznego. W związku z tym chciałem nawiązać bezpośredni kontakt z Prezesem PiS-u Jarosławem Kaczyńskim, ale nie udało mi się tego zrobić. Wysłałem więc e-maila, na którego nie otrzymałem odpowiedzi od Prezesa. Dowiedziałem się jedynie w drugiej połowie sierpnia, że w ogóle mnie wycięto z listy kandydatów do Sejmu.

Jaki mógł być tego powód? Co Pan podejrzewa?

Wycięto mnie, ponieważ zagrażałem pozycji pana Kłosowskiego. Z chwilą kiedy dowiedział się, że na Opolszczyznę przychodzi na pierwszą pozycję prof. Jerzy Żyżyński z Warszawy, znany ekonomista, który często gościł w Radiu Maryja i Telewizji Trwam, to zaczął myśleć wyłącznie o sobie. I od razu podjął działania mające na celu wyeliminowanie mnie z listy PiS-u, ponieważ ja byłem dla niego zagrożeniem. Tylko postąpił bardzo brzydko i w sposób nieludzki, jeżeli czuł takie zagrożenie powinien był mi to powiedzieć prosto w oczy. Kłosowski co innego mówił, a co innego robił. Jego zachowanie to po prostu czysty fałsz. Nie można tak się zachowywać w życiu zawodowym, osobistym jak i politycznym. Tak nie można postępować!

Pan poseł mówi, że miał obiecaną drugą pozycję na liście PiS, ale takich obiecanych dwójek, jak wynika z naszych informacji, było jeszcze kilka w tym m.in. Violetta Porowska, Jan Chabraszewski, Patryk Jaki … Jak to rozumieć?

Lokata danego kandydata na liście należała do wyłącznej kompetencji pełnomocnika okręgowego PIS czyli Posła Sławomira Kłosowskiego. Nie jest moją rolą wchodzić w to komu obiecał dane miejsce na liście. Ja zostałem wykreślony z listy PiS-u ponieważ stanowiłem zagrożenie dla niego i w dodatku nie byłem i nie jestem członkiem PiS-u a jedynie członkiem klubu Parlamentarnego PiS.

Jestem bezpartyjny i nigdy nie należałem do żadnej partii politycznej.

Kończmy temat list. Ostatecznie startuje Pan z listy PJN?

Tak. Zostałem bardzo ciepło przyjęty w PJN. Osobiście po rozmowie z panem europosłem Pawłem Kowalem dostałem propozycję startu z listy PJN. Chciano mi nawet dać wyższą pozycję na liście, ale mnie wystarczy numer 13. Chciałem przy okazji podziękować Pawłowi Kowalowi, Pawłowi Poncyliuszowi, Lenie Dąbkowskiej-Cichockiej, której biuro było przy moim w Kędzierzynie-Koźlu i Kluczborku oraz jej dyrektorowi biura Marcinowie Ociepie. Jest prawdą, że moje przejście do PJN umożliwiło utworzenie Klubu Parlamentarnego PJN (15 osób).

Ale czy to nie chodziło o ten brakujący Pana głos, aby mógł powstać Klub PJN w Sejmie?

To był szczęśliwy zbieg okoliczności dla PJN-u, można o tym śmiało napisać. Ponieważ ja czułem bardzo bliską więź z PJN, przecież oni wszyscy byli w PiS-ie. To byli ludzie mi duchowo bliscy, znałem ich osobiście. Dlatego widziałem tam swoje miejsce również dlatego, że tam mocno widzi się politykę prorodzinną i propolską. Jest to dla mnie bardzo ważne, bo teraz mamy do czynienia z polityką antyrodzinną w wydaniu PO. Proszę zauważyć, że nawet opłaca się małżeństwu wziąć rozwód, żeby więcej otrzymać pieniędzy od państwa.

Co się Panu Posłowi udało przez te 4 lata dokonać?

Spośród wielu dokonań poselskich na szczególną uwagę zasługuje to, że zapobiegłem dzikiej prywatyzacji ZA Kędzierzyn SA za kwotę 70 mln zł. Obecnie zakład ten jest w holdingu z ZA Tarnów i Zakłady Chemiczne Police, które normalnie funkcjonują.

W wyniku moich działań interwencyjnych przywrócono Opolszczyznę na listę gmin zalanych powodzią co umożliwiło uzyskanie środków finansowych od państwa. Również udana interwencja poselska w sprawie złego sposobu prywatyzacji Walcowni rur w Zawadzkim, która uchroniła zakład przed likwidacją.

Jeszcze jakieś dwie inne sprawy, którymi zamierza się Pan pochwalić w kampanii?

Jeśli chodzi o powódź, to mam tu duże osiągnięcia, tak mi się przynajmniej wydaje. Udało mi się zapobiec „dzikiej” reorganizacji służby gospodarki wodnej. Platforma wystąpiła z inicjatywą, przy okazji usuwania szkód popowodziowych, z reorganizacją tych służb polegającej na tym, że Urząd Wojewódzki miałyby u siebie oddziały gospodarki wodnej, a to wiązało się ze zmianą dotychczasowych struktur. Na przykład Opolszczyzna podlega pod RZGW Wrocław i Gliwice i to jakoś funkcjonuje, brakuje środków finansowych. Jeśli to uległoby reorganizacji to my kompletnie leżymy. Nasze służby gospodarki wodnej, to ludzie doświadczeni, wiedzą co robić tylko mają ograniczone możliwości, bo brakuje środków finansowych. Trzeba zająć się zbiornikami przeciwpowodziowymi takimi jak Racibórz! Nie wiadomo kiedy będą realizowane zbiorniki Kotlarnia, Ząbkowice Śląskie. W tej sprawie zwracały się do mnie odpowiednie służby. Przychodzili do mnie burmistrzowie miast z prośbą o interwencję oraz wójtowie gmin i ja pomogłem im w wielu sprawach. Dlatego przypisuję sobie zasługi w tej kwestii. Nikt nie zagwarantuje, że powódź się nie powtórzy, stąd zabiegałem, by tereny zalewane przez Odrę i Wisłę były zabezpieczone. Żeby ustrzec mieszkańców przed dotkliwymi stratami majątkowymi.

A trzecia sprawa, którą chciałby się Pan poseł pochwalić?

Udało mi, się załatwić pomoc materialną dla ludzi dotkniętych powodzią. Wyręczyłem w tym rząd. Między innym pomogłem czterem rodzinom z gminy Cisek i czterem rodzinom z gminy Bierawa.

Co to była za pomoc?

Udało mi się pozyskać środki finansowe na zakup sprzętu AGD: lodówki, pralki i zamrażarki, które ludzie stracili podczas powodzi. Największe potrzeby powodzian to przede wszystkim suszenie ścian i podłóg po powodzi. To pięta Achillesowa. My nie dysponujemy odpowiednim sprzętem takim jak nagrzewnice. Taki sprzęt mają np. Niemcy i Holendrzy. Od tego czy da się wysuszyć ścianę uzależniony jest remont pomieszczenia. Niestety u nas to kuleje. A państwo w ogóle nie pomaga obywatelom. Ci ludzie mówili mi wręcz, że czują się tak, jakby swojego państwa nie mieli. To wygląda fatalnie.

Jak Pan Poseł wyręczył rząd?

Ja zabezpieczyłem środki finansowe. Udało mi się przekonać Klub Parlamentarny PiS i pozyskałem środki finansowe na zakup sprzętu AGD dla ośmiu rodzin najbardziej dotkniętych powodzią.

Ale zaznaczam, że to Rząd RP jest odpowiedzialny za udzielenie pomocy materialnej rodzinom dotkniętych skutkami powodzi.

A teraz rzecz najważniejsza, chcę podkreślić, że jako członek Komisji Unii Europejskiej udało mi się załatwić na szczeblu komisji konsensus braku przyzwolenia na akceptację dyrektywy nałożonej przez Komisję UE w Polsce, a mianowicie pakietu klimatyczno-energetycznego. Jak może Komisja UE sankcjonować wymogi wobec krajów członkowskich dotyczące redukcji zanieczyszczeń wzrostu produkcji energii odnawialnej oraz wzrostu sprawności energetycznej pod groźbą kar w przypadku nie dotrzymania tych wymogów a nie zabezpieczając środków finansowych na ten cel. Ponadto, dotychczas nie udało się uzyskać porozumienia na poziomie globalnym ONZ w zakresie ograniczenia zanieczyszczeń do atmosfery. Protokołu z Kioto nie podpisały państwa o największej emisji zanieczyszczeń takie jak: Rosja, USA, Chiny, Indie i inne dlatego UE nie może narzucać tych wymogów krajom członkowskim ponieważ w konsekwencji nastąpi wzrost kosztów produkcji na skutek gwałtownego wzrostu cen energii elektrycznej. A najwyższym argumentem, jaki wykazałem jest to, że wykazałem, że ta dyrektywa nie uwzględniała kosztów oraz realiów i uwarunkowań państw członkowskich UE. Ja chciałbym tu podkreślić, że UE nie ma wspólnej polityki energetycznej, tak jak nie ma zagranicznej, czy prorodzinnej. Wszystkie dowody wskazują, że tak właśnie jest. W lipcu br., jak dobrze pamiętam, członkowie komisji UE po uwzględnieniu mojego wniosku i innych posłów z PO i PSL przyjęli dezyderat do rządu RP, aby odrzucić w tej formie  dyrektywę Komisji UE.

Mówi się przecież ostatnio, że ten pakiet dalej jest niekorzystny?

Dalej jest niekorzystny bo nasza energetyka oparta jest na węglu. Na węglu kamiennym emisje i zanieczyszczenia są największe. Są naciski UE żebyśmy przeszli na energię odnawialną czy jądrową. O czym to świadczy? Lobbing energetyczny dominujących państw europejskich jest tak duży, że chcą nas wyeliminować z produkcji energii elektrycznej z węgla lub gazu. Można wyciągnąć wniosek, że Komisja UE traktuje nas abyśmy byli konsumentami a nie producentami produktów.

Polskę stać jest na to abyśmy mieli własną produkcję energii elektrycznej. Naszym bogactwem naturalnym jest węgiel i on stanowi główny surowiec do produkcji energii elektrycznej. Stosowana technologia oparta na węglu zabezpiecza potrzeby rynku. Zmiana technologii wytwarzania energii elektrycznej to kwestia 40-50 lat i jest bardzo kosztowna, dlatego nie możemy sobie pozwolić na zastosowania nowych technologii. Odnośnie ograniczeń emisji można zastosować technologię produkcji z wzbogaconego węgla. Dotychczasowy bilans energetyczny naszego kraju wykazał, że stosowane technologie zabezpieczają potrzeby rynku a również stać nas na częściowy eksport. Reasumując powyższe proponowany przez Komisję UE pakiet klimatyczno-energetyczny nie może być akceptowany przez Polskę. To nie jest zdrowa konkurencja jeśli Komisja UE wprowadza dyrektywę tak nie korzystną dla Polski. Dowodzi to, że UE wycina własną konkurencję.

Panie Pośle skąd te zainteresowania u Pana? Mało znamy Pana doświadczenia przed uzyskaniem mandatu posła. Mógłby Pan przybliżyć czytelnikom NGO swoje doświadczenie zawodowe i zainteresowania?


Jestem absolwentem Politechniki Śląskiej, Wydziału Technologii Inżynierii Chemicznej a w praktyce jestem specjalistą chemii energetycznej. Swoje życie zawodowe poświęciłem pracy dla chemii energetycznej. Byłem na licznych sympozjach w Europie, m.in. w Londynie. Produkcja wody zdemineralizowanej jako wody kotłowej, przechodziła przez moje ręce. Ja byłem szefem przez długie lata służb gospodarki wodnej w elektrowni Blachownia, dlatego mam duże doświadczenie zawodowe i produkcja energii elektrycznej nie jest mi obca. Ja to znam. Między innymi chodzi o emisję zanieczyszczeń z każdej elektrowni. Takie parametry jak NOx, SOx, pył zawieszony. W celu ograniczenia emisji zanieczyszczeń do atmosfery zastosowano gaz koksowniczy w miejsce węgla kamiennego w Elektrowni „Blachownia” .


Jest Pan specjalistą w tej branży…

Tak jestem specjalistą w zakresie chemii energetycznej i produkcja energii elektrycznej z węgla nie jest mi obca. Podczas gdy pozostali posłowie z zawodu humaniści, prawnicy, nauczyciele nie mają tego doświadczenia. Dlatego muszą być zachowane proporcje zawodowe parlamentarzystów aby mogły być reprezentowane wszystkie grupy zawodowe.

Czyli decyzja w rękach wyborców?


Oczywiście, decyzja należy do wyborców. Zmiana klubu parlamentarnego w moim przypadku była wymuszona decyzją Posła Sławomira Kłosowskiego i nie powinna mieć wpływu na wynik wyborów. Moim zdaniem wyborcy powinni głosować na znane i wiarygodne osoby, a nie na szyld danego ugrupowania. Nie bez znaczenia jest dorobek pracy Posła.

Podsumowaliśmy co Pan zrobił. Pytanie co planuje Pan gdyby został Pan ponownie posłem. Krótko, to się pewnie pojawi na Pana ulotkach?

Przede wszystkim będę dbał o politykę prorodzinną zwłaszcza tam gdzie występują słabe punkty, gdzie niszczą nasze rodziny. Będę zabiegał, żeby przywrócić jak najlepsze prawa i sytuację polskim rodzinom, zwłaszcza rodzinom wielodzietnym. U nas występuje niż demograficzny jak i w całej Europie. W związku z tym muszę powiedzieć, w ogóle Europa się starzeje. Kiedyś jeden z dziennikarzy „Polsat News” zadał mi pytanie, czy nie grozi Polsce islamizacja. Ja powiedziałem, że oczywiście. Jeżeli dalej będzie taka polityka antyrodzinna i nie będzie krzewiona nasza kultura narodowa, nasze dziedzictwo, nasz rodzinnych przemysł i gospodarka to, nam grozi wynarodowienie i bankructwo. Społeczeństwo jest po prostu zdezintegrowane. I my nie możemy sobie pozwolić, by było budowanych więcej meczetów niż kościołów, co oczywiście ma miejsce we Francji czy w Niemczech. Po prostu Europa cała musi wrócić do swoich korzeni chrześcijańskich, z których wyrosła. Największym zagrożeniem dla Polski jest prowadzona wysprzedaż majątku narodowego i brak przyszłości dla młodych rodaków, którzy wyjeżdżają za chlebem do innych krajów. To trzeba koniecznie zmienić, bo staniemy się krajem emerytów i rencistów.

Czyli polityka prorodzinna. A tej nie dało się realizować tego w ramach PiS?

Do końca nie.

Dlaczego?

Dlatego, że były hamulce w formie ustaw, które PO przedstawiała ustawy, które nie umożliwiały udzielania pomocy materialnej rodzinom. Na przykład mamy tę ustawę, że się płaci za przedszkola. Przedszkola powinny być bezpłatne tak jak i szkoły. Dlaczego mają rodziny płacić tak duże koszty za to, że ich dziecko jest w przedszkolu? Przepraszam! Trzeba tym rodzinom pomóc. A czy  Państwo pomaga, jak wyciąga ostatnie środki finansowe z kieszeni rodziny? No nie pomaga. To jest po prostu nie do przyjęcia. I nie może być tak to, co powiedziałem wcześniej, że opłaca się małżonkom rozwieść się, żeby więcej uzyskać środków finansowych.

Teraz jest takie pytanie, zadaje je wszystkim kandydatom z którymi będę miał okazję rozmawiać, a mianowicie, czy jest Pan osobą wierzącą i nie wstydzi się Pan Jezusa?

Wykluczone. Ja jestem absolutnie osobą wierzącą. Będę nawet, powiem uczciwie, występował publicznie, aby bronić zasad fundamentu wiary. Bo myśmy wyrośli na wierze chrześcijańskiej i musimy tę wiarę przekazać naszym dzieciom. Bo jeżeli my odetniemy się od własnych korzeni, to zdziczejemy. Po prosty zdziczejemy. Uważam, że „status quo” Polski jej tożsamość wynika z wiary, a więc należy respektować naukę papieża Jana Pawła II, kontynuować i żyć tą nauką. Nie tak jak mi powiedział jeden Niemiec, „wy kochacie Papieża na swój sposób, ale go nie szanujecie, bo nie żyjecie jego nauką”. To jest prawda. Czy nasze społeczeństwo, żyje nauką Kościoła? Nie! Niewielka część tylko żyje. Reszta stosuje zasadę „ty se mów a ja zdrów”. A mieliśmy wybitną postać, dziejową. Największy z rodu Polaków. Nie wolno lekceważyć tych słów, bo takiego papieża możemy już nie mieć. Polska może swój czas przegrać, jeżeli nie wróci do swoich korzeni chrześcijańskich i nie będzie ich respektować dekalogu. Tylko respektowanie wiary i nauki buduje i cementuje Polskę.

Dlatego nie bez przyczyny jesteśmy w domu Pana Eugeniusza Mroza, przyjaciela Jana Pawła II, jakby nie wszyscy czytelnicy wiedzieli. Skąd panowie się znają, jak wygląda historia tej znajomości?

My poznaliśmy się w Rzymie i od dziesięciu, czy piętnastu lat mamy ze sobą kontakt. Gieniu był zawsze moim gościem, na spotkaniach opłatkowych w Kędzierzynie-Koźlu jak jeszcze byłem szefem tego Chrześcijańskiego Ruchu Samorządowego. Zawsze znalazł czas. Nawet było tak, że z jednego spotkaniu musiałem zabrać go na moje spotkanie.[śmiech] Częstym gościem był również [Arkadiusz] Karbowiak, [Janusz] Kowalski. To jest fundament. Tam jest życie. My nie możemy żyć połowicznie wiarą. My musimy, żyć wiarą na co dzień. Autentycznie. Tak jak wyznajemy, tak jak głosimy, tak żyjemy, ale, żeby nie było rozdwojenia jaźni. Co innego mówię a co innego czynię –to będzie wtedy bardzo źle.

Dobrze Panie pośle, oprócz tych spraw zawodowych, politycznych, też interesuje zapewne czytelników Pan rodzina, o której pan tak dużo mówił jeśli chodzi o politykę prorodzinną…

Ja mam dwójkę dzieci. Dwie córki. I obecnie mam 4 wnuków, za co dziękuję Bogu! {śmiech} Wspaniałych wnuków mam. Trochę mało czasu mam dla nich przez tę pracę w Sejmie i częste wyjazdy…

A małżonka, nigdy nie pytałem?

Małżonka jest nauczycielką fizyki. Uczyła w szkole. W tej chwili jest na emeryturze. Właśnie pomaga naszym dzieciom w wychowaniu wnuków. Opiekuje się tym najmłodszym wnukiem, który ma już 4,5 roku – odbiera i zawozi go często z przedszkola, bo córka pracuje.

Pan ma liczną rodzinę stąd „czuje” Pan te tematy. Czy państwo powinno wspierać wielodzietność?

Powinno promować, oczywiście. Skandaliczne jest – przy tej okazji powiem – odbieranie rodzicom dzieci z powodu biedy, ubóstwa. Odbierać ojcostwo, czy macierzyństwo prawnie tym rodzicom i umieszczać te dzieci w domach dziecka nie jest dobrym rozwiązaniem. Jestem temu przeciwny. Dziecko musi mieć matkę i ojca. Rodzice to jest fundament wychowania. Dziecko pierwszy kontakt ma z rodzicami, którzy są odpowiedzialni za jego wychowanie.

W jednym za naszych wywiadów prof. Żyżyński stwierdził, że jak jest rodzina wielodzietna i nie ma pieniędzy na utrzymanie podstawowych potrzeb rodziny, nie ma sensu nawet ich opodatkowywać. Czy Panu też jest bliski ten pogląd?

To znaczy tak: podatek musi być sprawiedliwy i proporcjonalnie rozłożony na poszczególne grupy społeczne w zależności od stopnia zamożności i wcale nie musi być duży. Dlatego będę przeciwnikiem wzrostu podatku. My mamy w Polsce podatki najwyższe w Europie. To samo jest z VAT-em. W ten sposób degradujemy życie gospodarcze np.: małych i średnich przedsiębiorstw. My ich zamykamy z powodu między innymi dużych podatków i to jest złe rozwiązanie. Ja uważam, że kij ma dwa końce i nie można ściągać do kasy państwa środków finansowych poprzez wzrost podatków, ponieważ skutkiem tych decyzji będzie upadłość firm. A jak firmy padną panie Tomku, to kto będzie płacił podatki?

Dziękuję za rozmowę.
/Wywiad autoryzowany/

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.