10 września 2011 r. miała miejsce jak zwykle cykliczna uroczystość upamiętniająca ofiary tragedii smoleńskiej. Miało być jak co miesiąc: Msza św. w opolskiej katedrze, a po niej przemarsz pod pomnik Żołnierzy Podziemia Antykomunistycznego na Placu Wolności. Wyjątkowo dziś w uroczystościach wzięli udział zaproszeni goście: Ryszard Kapuściński, szef Klubów „Gazety Polskiej” oraz Andrzej Melak brat Stefana Melaka, który zginął 17 miesięcy temu w katastrofie rządowego samolotu pod Smoleńskiem. O programie uroczystości pisaliśmy rano na NGO. Niestety, nie było jak zawsze. W marszu pamięci wzięło udział ok. 200 osób. Po uroczystych przemówieniach służby operacyjne zatrzymały Patryka Jakiego, jednego z organizatorów uroczystości. Świadkiem zdarzenia był m.in. nasz kolega redakcyjny Marcin Rol:
– „Doszło do zatrzymania Patryka. Podeszli do niego panowie i zaczęli wyprowadzać go spod pomnika w stronę auta. Osoby, które licznie przybyły na uroczystości zauważyły, że coś się dzieje nie tak i podeszły do auta. Otoczyli samochód, zaczęli śpiewać i skandować „KGB”, i krzyczeć, aby wypuszczono Patryka Jakiego. W samochodzie służb Patryk przebywał ok. 10 minut” – zrelacjonował nam Marcin.
Po dłuższym czasie, udało nam się w końcu dodzwonić do Patryka Jakiego, aby poznać bezpośrednią relację i dowiedzieć się pod jakim zarzutem został zatrzymany. Przyczyną zatrzymania było nielegalne zgromadzenie
– „Podeszło do mnie kilku panów, którzy wyglądali jak osiłki z siłowni i zaprowadzili mnie do samochodu, mimo mojej prośby, aby zrobić to po zakończeniu uroczystości. To było w momencie składania zniczy pod pomnikiem. Tłum gdy się zorientował co się dzieje, zaczął krzyczeć. W samochodzie przedstawiono mi zarzut zakłócania spokoju i nielegalnego zgromadzenia. Panowie powiedzieli mi, że są ze służb operacyjnych i, że jak nie uspokoję tłumu, to poniosę inne konsekwencje. W tym czasie Ryszard Kapuściński zaczął robić zdjęcia oficerom” – opowiada szybko Patryk Jaki.
– „Nam nie wolno robić zdjęć, my nie jesteśmy zwykłymi policjantami, jesteśmy ze służb operacyjnych [ABW, CBŚ?]” – powiedzieli Radnemu Jakiemu.
Na pytanie co było dalej Patryk odpowiedział:
– „Wylegitymowali mnie, tłum zaczął śpiewać, krzyczeć i wtedy powiedzieli „no dobra niech pan wyjdzie i ich uspokoi”.
Co jest ciekawe, uczestnicy widzieli wcześniej pracowników służb, którzy kręcili się na Placu Wolności. Obok pomnika znajdowała się również grupa najprawdopodobniej pijanych osób, która zachowywała się w sposób wulgarny. Nigdy wcześniej, jak sięgam pamięcią, pijanych ludzi nie było w okolicach pomnika na Placu Wolności. Warto dodać, że na koniec doszło jeszcze do incydentu, w którym to jeden z tej grupki osób – prawdopodobnie w stanie wskazującym na spożycie alkoholu – podszedł do młodej dziewczyny trzymającej portret śp. Lecha Kaczyńskiego i kopnął go. Wtedy żadne służby nie zareagowały.
Poprosiliśmy o komentarz Wiesława Ukleję, wiceprzewodniczącego Klubu „Gazety Polskiej” w Opolu, którego córka była obecna na tych uroczystościach i zrelacjonowała mu całe zdarzenie.
– „Sytuacja była zaskakujaca i nerwowa. Uczestnicy dotychczasowych marszów pamięci nie spotkali sie z podobną prowokacją przypominajacą czasy stanu wojennego i głębokiej komuny. Użycie anonimowych tajniaków, którzy nawet nie wylegitymowali się przy próbie zatrzymania i przedstawienia zarzutów jest bez precedensu. Równie dobrze mogli być to przestępcy, wobec których tłum mógł użyć siły w obronie koniecznej przeciw nieznanym sprawcom porwania. Warto wyjaśnić, kto wydał polecenie interweniowania tym służbom oraz rolę Urzędu Miasta, do ktorego służby te musiały zwrócić sie z zapytaniem o legalność zgromadzenia lub otrzymać od urzędu zawiadomienie. Co sprawia, że Opole stało się dla tych służb poligonem? Może fakt wyjątkowego uporu w organizowaniu comiesięcznego marszu pamięci? Być może są to te same slużby mundurowe, które wywarły ostatnio nacisk na prezydenta Zembaczyńskiego w sprawie upamiętnienia czynu braci Kowalczyków? Można zadać sobie pytanie, czy Opolem nadal rządzi bezpieka? – powiedział Ukleja.
Od Patryka Jakiego dowiedzieliśmy się jeszcze, że zawsze takie zgłoszenie od Klubu GP w Opolu trafiało do Urzędu Miasta.
–„Nie wiem czy tym razem ktoś zgłosił tę uroczystość, nie mogę się dodzwonić, by to zweryfikować” – powiedział nam Jaki.
Według naszej wiedzy, takie zawiadomienie wystarczy złożyć trzy dni wcześniej. Nie wymagana jest tu żadna zgoda. Dodatkowo ważne jest to, że sprawa takie marsze pamięci odbywają się w Opolu regularnie od czasu katastrofy smoleńskiej – każdego 10-tego miesiąca, o tej samej porze, w tym samym miejscu mieszkańcy spotykają się, by uczcić pamięć ofiar tragedii smoleńskiej.
Jest okres kampanii wyborczej, czy może to być celowe działanie? – „Dokładnie. Tak”– powiedział nam Patryk Jaki, który kandyduje do Sejmu RP. Co na to Wiesław Ukleja, legenda opolskiej opozycji wielokrotnie zatrzymywany przez służby operacyjne w czasie komunizmu:
– „Proszę zwrócić uwagę na to, że była to grupa ludzi, która miesiąc w miesiąc wychodzi z kościoła, nie zagrażając w żadnym wypadku bezpieczeństwu, oddająca hołd poległym ofiarom katastrofy smoleńskiej. Nie jest to żadne nielegalne zgromadzenie. To próba zamkniecia ust i zastraszenia opozycji w czasie kampanii wyborczej. To jest Białoruś! Działanie władz przywodzi na myśl analogie do kompromitujących akcji rzadu Tuska podejmowanych na Krakowskim Przedmieściu, by zagłuszyć głos opinii publicznej w sparwie katastrofy smoleńskiej i sympatie społeczne dla śp. Lecha Kaczyńskiego. Przed wyborami parlamentarnymi jest to świadectwo słabości obozu władzy stosującego metody ogłupiania społeczeństwa rodem z PRL” – powiedział dla NGO Ukleja.
Autor: Tomasz Kwiatek
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/118400-patryk-jaki-zatrzymany-przez-sluzby-operacyjne-na-marszu-pamieci-w-opolu-nam-nie-wolno-robic-zdjec-my-nie-jestesmy-zwyklymi-policjantami