Tylko u nas fragment najnowszej książki prof. Zybertowicza pt. "Pociąg do Polski'. Prezentacja książki - 7 września

Wydawnictwo PROHIBITA oraz kwartalnik "Rzeczy Wspólne" zapraszają na spotkanie promocyjne książki Profesora Andrzeja Zybertowicza pt. "Pociąg do Polski, Polska do pociągu".

Dom Literatury, Krakowskie Przedmieście 87/89, środa, 7 września - początek o godz. 17:00. Spotkanie poprowadzi red. Bronisław Wildstein. Po spotkaniu profesor Zybertowicz będzie podpisywał książkę.

Przedstawiamy fragment posłowia "Pociągu do Polski":

"Przeglądając setki wycinków z wypowiedziami z ponad 10-ciu ostatnich lat, by przygotować ich wybór do niniejszej książki, zastanawiałem się, czy w tak szybko zmieniającym się świecie analizy sprzed dekady w ogóle mają szansę, by już kompletnie nie być tylko zapisem minionej epoki.

Tymczasem, po raz kolejny zobaczyłem, że patologie trzymają się mocno. Że uformowane w pierwszych latach naszej transformacji zasady gry interesów zmieniają się tylko nieznacznie. Że w istotnej części mediów i w głowach sporej części Polaków w najlepsze trwa praktykowanie odmowy wiedzy. Odmowy wiedzy o faktycznych mechanizmach na wpół-wolno-rynkowej gospodarki; o mechanizmach naszej na-wpół-demokracji; o tym, że część naszych elit zachowuje się tak, jakby bardziej ceniła lojalność wobec podmiotów zagranicznych niż wobec swego kraju. Odmowy wiedzy o tym, że dogadywanie się z nieformalnymi grupami interesów, mającymi oparcie w części środowiska służb tajnych, jest dla niektórych polityków warunkiem utrzymania władzy i spokoju. Odmowy wiedzy o tym, jakie rzeczywiste role w systemie władzy III RP pełni ta część środowisk peerelowskiej opozycji - dla wielu symbolizowana przez Gazetę Wyborczą - która powiązana była to z tradycją światowego ruchu komunistycznego, to z nomenklaturą PRL-u, to po prostu z komunistycznym aparatem bezpieczeństwa.

Fascynujące jest dostrzegać, jak te liczne odmowy wiedzy się ze sobą łączą i wspomagają wzajemnie – nicią przewodnią tego wszystkiego pozostają (niestety) tajne służby jako ważne ogniwo w łańcuchach procesów społecznych i związany z tym nieuczciwy lub pełen zagubienia stosunek znacznej części polskiej inteligencji do problemu lustracji.

To wszystko sprawy, które powinny być oczywistościami, na bazie których dopiero można prowadzić bardziej zaawansowane analizy polskiej współczesności. Tymczasem nadal jesteśmy w punkcie wyjścia. I – smutne to wielce – sporo moich analiz i spostrzeżeń z ostatnich dziesięciu lat się nie zestarzało.

Przecież to, iż ogromna część krytycznych – i naukowych, i publicystycznych - analiz polskiej rzeczywistości to diagnozy bez konsekwencji, czyli nie prowadzące do reform faktycznie rozwiązujących rozpoznane już problemy, przyczynia się do frustracji niebagatelnej części polskiego społeczeństwa. Przyczynia się do niewiary w nasz kraj, w sens aktywności obywatelskiej, w perspektywy życia w Polsce.

Próbował tę niewiarę przezwyciężyć Prezydent Lech Kaczyński. Wkroczył na najtrudniejsze pole – uruchomił m.in. projekt uporządkowania domeny tajnych służb. Wkroczył na pole, na które poprzedni prezydenci w ogóle nie ważyli się dokonywać eskapad. I nic dziwnego, Lech Kaczyński, czwarty Prezydent RP od 1989 r. - po Wojciechu Jaruzelskim, Lechu Wałęsie i Aleksandrze Kwaśniewskim - był pierwszym Prezydentem, którym nigdy nie był zarejestrowany jako tajny współpracownik komunistycznych tajnych służb. I w ogóle występował poważny deficyt haków, z pomocą których można było nim zza kulis kierować. Stąd potrzeba tak frontalnego ataku na niego.

Z punktu widzenia zjawiska diagnozy bez konsekwencji i po ponownej lekturze zamieszczonych w niniejszej książce analiz nie ulega dla mnie wątpliwości, że jesienią w 2007 roku wydarzyło się w Polsce coś niedobrego. Władzę objęły ugrupowania – Polskie Stronnictwo Ludowe oraz Platforma Obywatelska – które jakość rządzenia cofnęły do okresu przed-Rywinowskiego. Coraz klarowniej widać, że rządy PO, to okres umacniania wielu niedobrych praktyk III RP.

Wśród źródeł trwałości zjawiska diagnozy bez konsekwencji leży i to, iż nawet mający dobre intencje konstruktorzy nowego ładu i politycy III RP, nie potrafili docenić siły i pasożytniczej sprawności podskórnej tkanki odziedziczonej po państwie policyjnym. Nie potrafili, bo – między innymi – zawiedliśmy my-przedstawiciele polskich nauk społecznych, z niewielką skutecznością badający ową tkankę. Nie potrafiliśmy dobrze powiązać zjawiska słabej aktywności obywatelskiej Polaków z faktem obecności w tkance społecznej codziennych przyzwoleń na patologie w państwie paraliżowanym przez nieformalne grupy interesów.

Nie zbadaliśmy należycie mechanizmów pozornego chaosu informacyjno-medialnego jako narzędzia oddziaływania na opinię publiczną. I – takie odnoszę wrażenie – pod wieloma względami pozostajemy w tyle za przenikliwością publicystycznych diagnoz takich eseistów, jak np. Rafał Ziemkiewicz, bez lektury prac którego trudno jest zrozumieć źródła siły kulturowego pola Michnikowszczyzny – w manewrowaniu nastrojami społecznymi, konstruowaniu norm niby-moralnych, estetycznych i uprawomocnianiu zachowań szkodliwych dla tradycji i spójności społecznej.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.