Pucz Janajewa był bez wątpienia jednym z najdziwniejszych zamachów stanu w dziejach

Giennadij Janajew, przywódca nieudanego puczu z sierpnia 1991 roku
Giennadij Janajew, przywódca nieudanego puczu z sierpnia 1991 roku

W związku z rocznicą  puczu Janajewa, który w konsekwencji doprowadził do zatwierdzenia końca ZSRR, w prasie i mediach pojawiały się artykuły i komentarze poświęcone temu wydarzeniu. Był to bez wątpienia jeden z najdziwniejszych zamachów stanu w dziejach, ale Rosja jest państwem paradoksalnym. Czekiści to mistrzowie w konstruowaniu spisków, być może również takich, które mają się nie udać. Spiskiem była rewolucja bolszewicka, z której powstał ZSRR, co dziś oczywiste, a więc gdy mowa o Rosji tylko idiota, będzie kwestionował spiskowe wytłumaczenia jako absurdalne dla tej kultury politycznej.

Ciekawy jest tekst Piotra Osęki „Ostatnie dni komunizmu” (Gazeta Wyborcza 20-21 sierpnia), który zdejmuje „aureolę” znad głowy Gorbaczowa, czyli zgodnie z prawem etapu już wolno mówić krytycznie o Gorbaczowie w pewnych kręgach. Osęka zwraca uwagę że ten nieudany zamach, kryje wiele tajemnic i że pełnej prawdy nie poznamy zapewne nigdy. Takie stwierdzenie wskazuje na rzetelnego badacza Rosji.

Gdy w sierpniu 1991 Gorbaczow przebywał na Krymie na urlopie, twardogłowi komuniści usiłowali odebrać mu władzę i usiłowali przeprowadzić zamach stanu, czyli zatrzymać demokratyczne przemiany i odnowić komunizm. Taki był sens przekazu, którzy szedł świat. Ta walka dobra ze złem czyli Gorbaczow i Jelcyn kontra szefowie siłowych resortów zogniskowała uwagę opinii publicznej. Gorbaczow został ubezwłasnowolniony na Krymie. Zamach się nie powiódł. Zamachowcy zachowali się jak amatorzy, co wydaje się o tyle dziwne, że szefowie rosyjskich resortów siłowych, byli ludźmi, których trudno podejrzewać o sentymentalizm skoro zostali tymi szefami.

Spiskowcy nie aresztowali nikogo z liderów opozycji. Nie zostały wyłączone żadne linie telefoniczne - poza liniami służącymi do osobistego użytku Gorbaczowa. Ale dzisiaj wiadomo że Gorbaczow, mógł się kontaktować z kim chciał. Pozostawiono na wolności bardzo już wówczas popularnego prezydenta RFSRR (Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej) Borysa Jelcyna. Jak to możliwe? Taka amatorszczyzna wśród kagebistów? Znana dysydentka Waleria Nowodworska, opisując to, co działo się podczas puczu w sierpniu 1991 na ulicach Moskwy, miała wrażenie, że ma do czynienia z teatrem. Chodziło o wytworzenie atmosfery, że oto mamy do czynienia a jakimś wielkim przełomem w historii Rosji. Twardogłowi wypuścili wojsko na ulice Moskwy, po czym to wojsko masowo przeszło na stronę obrońców Jelcyna. A rosyjski żołnierz się nie buntuje. Rosyjski żołnierz słucha rozkazów. Zatem dowódcy tych żołnierzy nie mieli zamiaru walczyć w imię interesu swoich przełożonych, skoro mogli przy takiej okazji zająć ich miejsce.

Zainteresowanie mieszkańców Moskwy puczem było małe. Ale zadziwiająca jest rozpiętość liczby osób, które brały udział w obronie „Białego Domu” czyli parlamentu RFSRR zaalarmowane przez media, podawana po latach. W artykule w „Gazecie Wyborczej”, „Rewolucja której nie było”  w tej samej w której jest tekst Piotra Osęki, znawca Rosji Marcin Wojciechowski pisze, że „20 lat temu 2 mln ludzi wyszło na ulice Moskwy przeciwko puczowi komunistycznego betonu”. Zastanawiam się skąd Wojciechowski wziął tę liczbę, lub co nim dyktuje że mitologizuje „Rewolucje której nie było” w taki prostacki sposób. Nigdy nie widziałem zdjęć tego gigantycznego tłumu a przekazy koncentrowały się na Borysie Jelcynie, jak stojąc na czołgu odczytywał kolejną deklaracje. Nie ma zdjęć tego tłumu.

Oporu wobec komunizmu nie było, bo nie było komunizmu. Zginęły trzy osoby przejechane przez czołgi, które się cofały, co znaczy, że nie było to świadome morderstwo dokonane przez żołnierzy na ludności cywilnej. Poczta rosyjska wydała później  znaczki pocztowe w obliczami bojowników o demokracje.  Sami Rosjanie traktowali od początku pucz jako epizod w walce o władze. I nie mylili się w ocenie tego wydarzenia. Sprawa odpowiedzialności puczystów została rozmyta. Wyroki jak na standardy rosyjskie dla takich przestępstw, śmieszne. W Polsce propagandowo wykorzystano pucz w celu demonizacji partyjnego betonu, który przecież mógł być mniej cywilizowany a był taki grzeczny.

 

Dlaczego ZSRR skończył się tak łagodnie,  wyjąwszy niektóre republiki, gdzie trudnym problemem okazał się nacjonalizm sprzężony z postkolonialnym statusem narodów wobec Rosji.?  Dlatego, że mentalność czekistów i nomenklatury od czasów Breżniewa była infekowana wirusami dóbr materialnych. Oto cała tajemnica humanistycznej tendencji wśród elit władzy w bloku sowieckim w przededniu jego implozji. Andrzej Paczkowski zauważył, że to co działo się wówczas przypominało sytuację jakby we wszystkich komitetach wyłączono prąd. Komunizmu nie obalono. Umarł sam. Masy były bierne. W Polsce trzeba było dopilnować bierności tych mas i chronić je przed wirusem nienawiści i nietolerancji.

Jak zauważył Tocqueville, rewolucje  polityczne są w zasadzie usankcjonowaniem zmian, które już się dokonały w sferze ekonomicznej, w sferze bazy, że użyje tu marsksistowskiego języka. To, co działo się w ówczesnym jeszcze ZSRR nie było żadną rewolucją, tylko zmianami pokoleniowymi na szczytach władzy, drugi szereg władzy zastępował pierwszy, przy  bierności rosyjskiego społeczeństwa. Pierestrojka i Głasnost była elementem strategii zmiany, w sytuacji gdy główne spoiwo ideologiczne komunizm, był martwy. To, że Pierestrojka obudziła w Rosjanach ducha obywatelskiego było mitem, stworzonym jako ideologiczna zasłona dymna dla uwłaszczeniowych procesów czekistów i partyjnej nomenklatury. Społeczeństwo rosyjskie zostało straszliwie zniszczone przez komunizm, duch obywatelski to coś, dla przeciętnego Rosjanina bardzo abstrakcyjnego.

W Polsce takim mitem, który świetnie łechtał pychę Polaków, było hasło, że to my pokonaliśmy komunizm. Była to strategia odwracania uwagi, aby nie przeprowadzać dekomunizacji i lustracji. Rzeczywistych przeciwników systemu totalitarnego przez cały czas Pierestrojki KGB trzymało pod kontrolą. Kiedy Sacharow ogłaszał poparcie dla Gorbaczowa, gdy ten uwolnił go z zesłania, cały czas sprawnie działał aparat przemocy. Jednych dysydentów KGB faworyzowała innych represjonowała. Gorbaczow gdy trzeba nie wahał się zabijać w Wilnie czy w Gruzji przeciwników ZSRR. Ale problem potencjalnej zemsty społeczeństwa na aparacie przemocy nie był w zasadzie problemem dla aparatu w ZSRR. Problemem mógł być w Polsce, gdzie istniała pamięć, że ta władza nigdy nie miała mandatu, była uzurpacją i czystą przemocą zbudowaną tylko dlatego, że eksterminowano polską demokratyczną opozycję w latach 1944-1948. Stąd impuls do fraternizacji z częścią opozycji, ludzi takich jak Jaruzelski czy Kiszczak. Stroną aktywną w tym procesie byli czekiści, którzy dosyć mieli ideologii, która zmuszała ich do ascezy a la Lenin. Cóż mi bowiem po samej władzy, kiedy nie mogę korzystać z jednego z jej głównych atrybutów, bogactwa? To główna przyczyna procesu przekształceń w bloku wschodnim a nie miłość demokracji u funkcjonariuszy reżimów. Ale to przecież oczywiste.

 

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych