Lepper i krytycy IV RP

Andrzej Lepper, dni chwały, PAP
Andrzej Lepper, dni chwały, PAP

Śmierć Leppera to wydarzenie niebagatelne i zapewne wyjaśnienie całej sprawy w polskich warunkach zajmie jeszcze dużo czasu. Nie sposób jednak pominąć tego, co z jego śmiercią wyprawiają media w Polsce i ich wiodące twarze. Nie mówią co prawda, że ktoś cztery razy podchodził do lądowania, co nie zmienia faktu iż mówią bez sensu. Dla przykładu: dzisiejsze Fakty w TVN i zapowiedź reportażu przez panią Justynę Pochanke. Wg prezenterki programu brak jest w tym śledztwie jasnych śladów politycznych, ale całe zdarzenie może mieć podłoże finansowe i związane z problemami rodzinnymi. Takie zabiegi to oznaka chęci zrobienia z Andrzeja Leppera polityka, który po załamaniu swojej kariery politycznej popadł w długi, wiecznie ciągnące się procesy sądowe i dodatkowo posiadał psychiczny ciężar w postaci chorego syna.

Sam reportaż nie zaskakuje błyskotliwością, bo poprowadzony jest w stałym rytmie. Wspomina się o tym, że podobno Lepper ujawnił „jednej z gazet, iż obawia się o swoje życie i zdradził nazwisko osoby, która była źródłem przecieku w aferze gruntowej” (widać, dziennikarzom TVN-u nazwa Gazeta Polska w ogóle nie przechodzi przez gardło). By przykryć takie informacje zapytano o zdanie na ten temat Romana Giertycha, zazwyczaj wieszczącego w kółko informacje o „zbieraniu haków” przez Jarosława Kaczyńskiego. Wydźwięk miał być po prostu taki, by z Leppera zrobić niewolnika jego własnych problemów, które doprowadziły go do samobójstwa. W przypadku Wiadomości w telewizyjnej „Jedynce” – temat przekazania informacji do GP w ogóle się nie pojawił.

Wśród tych, którzy chcą wykreować Leppera jako ofiarę Kaczyńskiego, Ziobry oraz całej IV RP, jest oczywiście Ryszard Kalisz. On może mieć jednak powód dodatkowy, bo jakoś trzeba przecież uwiarygodnić raport nt. śmierci Barbary Blidy. A póki co – jest on nic nie wart. Po pierwsze dlatego, że w zeznaniach świadków nie ma mowy o naciskach ze strony polityków PiS (a raport mówi, że one były). Po drugie – komisja Andrzeja Czumy jasno stwierdziła, że w okresie rządów PiS (2005-2007) nie było żadnych nacisków na CBA, ABW czy prokuratorów w jakichkolwiek sprawach.

Drugim twórcą swoistej teorii spiskowej jest Piotr Tymochowicz (gwiazdorski transfer z PO do partii Palikota, sic!), który również za przyczynę tego zdarzenia podaje „zaszczucie” Leppera spowodowane przez polityków PiS, choć nikt dokładnie nie tłumaczy na czym owe „zaszczucie” miałoby polegać i kto jest temu winien.

Ale wróćmy do kwestii przekazania przez Leppera informacji Gazecie Polskiej. Jeżeli zmarły polityk faktycznie chciał zmienić swoje zeznania, to efekt takiego zdarzenia zwyczajnie obaliłby mity tworzone od kilku lat o niedemokratycznych metodach i naginaniu prawa przez Kaczyńskiego i jego współpracowników. Wówczas okazałoby się, że lider Samoobrony przez długi czas składał fałszywe zeznania, by pogrążać swoich oponentów politycznych. Andrzej Lepper często pokazywał, że jest politykiem nieprzewidywalnym i podejmowane przez niego kroki mogły mieć różnorakie fundamenty. Dlatego prawdziwość tych informacji zweryfikuje najbliższy numer Gazety Polskiej i każdy sam, z osobna.

Na pewno nigdy nie można było mówić o nim i o Giertychu jako o wiarygodnych politykach. Dobrze pamiętam sytuację, gdy Andrzej Lepper wybierał się raz do szpitala i zapowiedział publikację „taśm, które skompromitowałyby Jarosława Kaczyńskiego”. W tym samym tonie wypowiadał się wówczas Roman Giertych, który będąc gościem TVN potwierdzał ich istnienie i fakt, że ich opublikowanie będzie dla Kaczyńskiego kompromitacją. Po wyjściu Leppera ze szpitala pytano go o owe taśmy, przy czym on sam nie pamiętał by w ogóle o czymś takim wspominał. Takie sytuacje pozwalają ocenić wiarygodność jednej czy drugiej osoby przez przeciętnego wyborcę. W przypadku byłego lidera LPR można odnieść wrażenie, że jego sensacyjne wypowiedzi (jak np. potwierdzanie istnienia taśm) to zwykłe zabiegi wizerunkowe, które dają mu co jakiś czas kolejne 5 minut zaistnienia w świecie mediów, zanim ponownie na długi czas odejdzie w cień. 5 minut, które media chętnie oddadzą w zamian za walenie niczym w bęben pomówieniami dotyczącymi Jarosława Kaczyńskiego i jego otoczenia.

Na koniec nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednym krytyku IV RP, który chętnie w jej „sidła śmierci” wrzuca uciśnionego Leppera. Mowa tu oczywiście o Jacku Żakowskim, który z ochotą przypisuje PiS-owi pogrążenia Leppera w aferze gruntowej i seksaferze. Zapomina jednak, że nagłośnienie tej ostatniej to ogromna zasługa Gazety Wyborczej (nie w pojedynkę oczywiście). Tak więc to nie IV RP, tylko media głównego nurtu robiły z Leppera przez kilka lat po jej upadku gnidę stulecia, którą ostatecznie uznano za niewinną w całej seksaferze. Żakowski ma zapewne dobrą pamięć, ale liczy na jej krótką odmianę u swoich czytelników. Miejmy nadzieję, że jednak czytelnicy tekstów wspomnianego redaktora przestaną wierzyć w wypisywane tam brednie i wymierzą mu najwyższą z możliwych kar – przestaną owe bzdury czytać.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.