Andrzej Lepper był zjawiskiem – pytanie tylko na ile samoistnym, a na ile wykreowanym.
Pamiętam czasy kiedy zaplątany we własne lewe i prawe nogi Lech Wałęsa, bardziej nawet jego „kapciowy”, wyraźnie postawił na Leppera, konferował z nim, wypowiadał się na temat jego działań. Potem Millerowi (temu od moskiewskiej sakiewki) wydawało się, że zagra Lepperem i osłupiał, gdy lider „Samoobrony” kopnął go w najszlachetniejsze miejsce podczas sejmowego głosowania „raportu Ziobry”.
Istnieje zaskakująca koincydencja czasowa pomiędzy zejściem ze sceny Stana Tymińskiego i wzejściem (nie poprawiać, termin rolniczo poprawny) środowiska Andrzeja Leppera.
Kilka razy Lepper wyrywał się przed orkiestrę: proszę sobie przypomnieć wygłoszoną w sejmie litanię łajdactw różnych znanych polityków (czy cała opierała się na kłamstwach?), a wcześniej sprawę pana Gasińskiego i talibów w Klewkach (popytajcie Marysi Wiernikowskiej – wcale nie uważam że zwariowała) czy nie wiodło to czasem do pana Rudolfa Skowrońskiego i kilku generałów z II Zarządu Sztabu Generalnego, do pana Ch. i konsorcjum „Victoria”?
Skąd Lepper o tym wszystkim wiedział?
Idźmy dalej - przypomnijcie sobie sprawę rosyjskich doktoratów Leppera.
Wreszcie taka oto sytuacja: trwa najazd armii Putina na Gruzję, rosyjska telewizja państwowa cięgiem nadaje propagandowe (jak z „Volkslicher Beobachter”) materiały o winie Gruzinów i naraz kamera usłużnych reżimowców (ciągle mówię o Ostankino a nie o...) napotyka sympatycznego młodzieńca spacerującego ulicą zbombardowanego Gori. Młodzieniec okazuje się być innostrancem, ale płynnie mówi po rosyjsku. Udziela wywiadu i w pełni popiera „rosyjską akcję humanitarną” w Gruzji. Młodzieniec ów nazywał się Mateusz Piskorski i przypadkowo był rzecznikiem prasowym klubu parlamentarnego „Samoobrony”.
Po 9 kwietnia 2011 Andrzej Lepper złożył do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa zniewagi przez demonstrantów, którzy przed ambasadą rosyjską w Warszawie spalili kukłę Władimira Władymirowicza.
W finale ten twardy zawodnik o niewątpliwie „russian connections” samotnie popełnia samobójstwo. Czyni to w momencie gdy nie ma już nic do stracenia.
Tradycja niewyjaśnionych samobójstw jest w III RP bogata: podobne samobójstwo popełnił snajper Sekuła, „Baranina”, ludzie ze sprawy Olewnika,
Broń Boże nie zrównuje Andrzeja Leppera z tymi rzezimieszkami zastanawia mnie jednak sam mechanizm.
Komu Andrzej Lepper mógłby zaszkodzić, o interesach których to oficerów mógł mieć ochotę mówić gdyby doszło do aresztowania?
Andrzej Lepper nie był aniołkiem, wydaje mi się, że swój wielki awans też nie zawdzięczał jedynie własnym niezaprzeczalnym przymiotom.
Śledztwo w sprawie śmierci Leppera może być bardziej intrygujące i odsłaniające mechanizmy władzy w III RP niż rejwach w sprawie samobójstwa Barbary Blidy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/116720-gadowski-czy-nie-za-duzo-tych-samobojstw